sobota, 1 stycznia 2011

Przeniesiona jeszcze raz tłumaczy o co chodzi

Blog bierze udzial w konkursie Blog Roku 2010



Ponad trzy lata pisywałam w salonie24.pl
O demokracji, o polskiej polityce ale także o tym jak działa - i jak chce działać - społeczność salonu24.pl
Ktos nawet przypiął mi łatkę "szefowej związku zawodowego blogerów salonu".

Wprowadzili tam jednak zwykłą, jak w peerelu, cenzurę.
Mój blog w salonie24.pl jest nawet czesciowo widoczny  ale ja nie mam prawa sie na nim zalogować.

Kiedy więc postanowiłam, że zgłoszę blog do konkursu Blog Roku 2010 znalazłam się w zabawnej sytuacji: nie moge na wlasnym blogu zawiesić baneru tego konkursu, a to jest warunek uczestnictwa.

Poprosiłam administracje salonu24.pl, żeby mi pozwoliła ten baner zawiesić. Ale rzeczona administracja sie zaparła. Wiec sie przeniosłam.

W kolejnych notkach umieszczę teksty z roku 2010 - miesiącami.
Prawde mówiąc, najlepiej sie je czyta "po bożemu" - czyli od stycznia do końca roku.
Żałuje tylko, że nie ma tu salonowych komentarzy, które czasem były równie interesujące jak notki. 

Tutaj, nie będę komentować ani (chyba) umieszczac nowych notek.
Ale za to spróbuje umieścić baner konkursu Blog Roku:))


Anna Mieszczanek

Notki z listopada 2010

14.11.2010 20:53 12
Niech się mury pną do góry & konsolidują
Był sobie park ze starym pałacykiem i oficynami. Ciut zaniedbany.
Uratowali go przed developerem.


Developer chciał kupić i zburzyć. No bo na co komu w środku nowego miasta XIX-wieczne nie wiadomo co. Ludziom potrzebne mieszkania, na mieszkaniach developer zarabia, jest zysk, więc o co chodzi.
Ale władza miejska raz skorzystała z własnej mocy. Miała prawo pierwokupu, to i kupiła teren. Na siedzibę znakomitej orkiestry – Sinfonii Varsovii.

Stary pałacyk nie za duży jest. Owszem, Instytut Weterynarii jakoś się tam mieścił ale orkiestrze trzeba porządnej sali koncertowej. No to orkiestra ogłosiła konkurs na tę salę.

Wiec zbiegli się architekci. Ponad sto pracowni. Z całego świata, łącznie z super modna ostatnio Zahą Hadid. I jedna praca - architektów z Grazu w Austrii - konkurs wygrała.

Zachwyt jurorów – zacnych, mądrych i profesjonalnych -  wzbudził pomysł, by stary pałacyk odgrodzić od ruchliwej ulicy Grochowskiej betonowym murem długim na  metrów sto a wysokim na dwadzieścia. Wchodzisz za ten mur a tam – inne życie. Ogród Muzyki – tak architekci nazwali swoja pracę. Widzisz pałac, widzisz ogród, słyszysz muzykę. W głębi ogrodu nowa sala koncertowa. W oficynach butiki, kawiarenki i miejsce na różne artystyczne aranżacje.

Tylko jak stoisz na Grochowskiej, no to widzisz ten mur.
Fakt, coś tam ci przez niego prześwituje. Bo mur nie stoi na ziemi tylko jakoś tam jest rozpięty trzy metry nad nią.
Najlepsze zdjęcie tego muru mam na płycie CD i nie umiem go przekopiowac. Więc wkleję to, co jest dostepne:



Jurorów urzekła nowa narracja: niby mur a nie mur; niby dzieli a nie dzieli – taki symbol nowych czasów, nowatorskie wykorzystanie starego.

No tak. Ale jak stanę na Grochowskiej, to będę widziała mur. Betonowy.
Długi na sto i wysoki na dwadzieścia. Przypuszczalnie szary.
Że za nim jest to cudeńko – tak, będę wiedziała.
Ale już ten, kto pierwszy raz przejedzie Grochowska i nie wie – nie zobaczy.
Ani pani i pan z szarego rzędu nie odnowionych wciąż  kamienic naprzeciwko. Też zobaczą  mur.

Co z tymi murami jest, że one rosną, rosną, rosną

xxx
Za murem – nawet takim podniesionym o trzy metry w górę – różne rzeczy dziać się mogą. Ja nie mówię, że będą. Ale ja wiem? Paręset metrów od siedziby Sinfonii Varsowii inwestorzy nielegalnie burzą wille na Saskiej Kępie. Jak temu zaradzić? Odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy spotkania w urzędzie Praga-Południe. http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8509070,Burza_wille_na_Saskiej_Kepie__Jak_ich_powstrzymac_.html#ixzz12KB0lATP
Urzędnicy sprawiali wrażenie bezradnych. Stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka (obszar historycznej Saskiej Kępy jest zabytkiem) winą za obecną sytuację obarczała plan miejscowy.
- Dopuszcza rozbudowę domów w kierunku ogrodów. Traktuje ogrody jako osobne działki pod inwestycje. Trzeba zweryfikować ten plan - mówiła Ewa Nekanda-Trepka. Ktoś z obecnych zauważył, że zmiana planu nie jest łatwa i może potrwać dwa lata.

Skracając: kierownik architektury w dzielnicy potwierdził, że inwestorzy nie stosują się do pozwoleń na budowę i zaczynają prace od burzenia.
Kierownik nie ma prawa wstępu na plac budowy. Powinien to zrobić Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Ale ten do tej pory żadnej samowoli nie stwierdził.  Dzielnica jeszcze nie przedłożyła mu  pozwoleń na budowę ani egzemplarzy projektu. Jak dostanie materiały, będzie miał z czym porównywać. A że tak zwanych korpusów delicti już nie będzie? Ach, co tam…

Do tej pory żaden z inwestorów nie poniósł większych konsekwencji. Właściciel jednego ze  zburzonych domów dostał  mandat; sprawą drugiego zajmuje się prokuratura. Nie powiadomili jej jednak urzędnicy, ale społecznicy ze Stowarzyszenia ŁADna Kępa.

xxx
 Niedawno dotarł do mnie projekt ustawy, konsultowanej właśnie z wojewodami. O zmianach w organizacji terenowej administracji publicznej czyli o konsolidacji.

I jeśli dobrze rozumiem urzędniczą nowomowę, to w tej całej "konsolidacji" chodzi mniej więcej o to, żeby  w miarę samodzielne instytucje -  zresztą akurat te, wykonujące funkcje kontrolne jak  inspekcja handlowa, budowlana, sanitarna i konserwator zabytków - stały się wydziałami urzędów wojewódzkich, bo będzie taniej o obsługę księgową.  A przy okazji będą ściślej podporządkowanie aktualnej władzy.

Tomasz Markiewicz z Zespołu Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy ZOK, niezależnej organizacji walczącej o zabytki w Warszawie, która powstała w 1981 roku, całą sprawę komentuje w rozmowie ze mną dosadnie:

Tacy konserwatorzy na przykład. Za komuny wojewódzcy konserwatorzy podlegali z jednej strony wojewodom z drugiej resortowi kultury. Z reguły wojewodowie ingerowali w sposób negatywny w decyzje wojewódzkich konserwatorów.

W gronie Solidarności powstał więc  pomysł diametralnej zmiany i bodajże w 1990 r. powołano Państwową Służbę Ochrony Zabytków podległą wyłącznie generalnemu konserwatorowi zabytków, czyli wiceministrowi kultury. Ta służba była więc niezależna od lokalnej administracji rządowej i samorządowej. Wojewódzcy konserwatorzy zabytków dostali samodzielność finansową i mogli sami podejmować decyzje i przydzielać dotacje do remontów zabytków na swoim terenie.

Za rządów  SLD-PSL, konserwatorzy wojewódzcy  stracili samodzielność finansową i w tym byli  zależni od generalnego konserwatora zabytków. Za rządów AWS- przy okazji reformy administracyjnej czyli wprowadzenia 16 województw i szczebla powiatowego - znów  podporządkowano ich wojewodom, a tylko merytorycznie ministerstwu  kultury. I tak jest do dziś.

Dziś rząd chce pójść dalej nawet niż to było za peerelu. Chce  wtłoczyć, te wszystkie kontrolne instytucje wprost w struktury urzędów wojewódzkich. Co pozwoli  na łatwe obsadzanie tych instytucji już wyłącznie "swoimi". Do tej pory przynajmniej na obsadę kierowniczą urzędów konserwatorskich stosowano konkursy, a przecież na dyrektorów. departamentów w danym ministerstwie konkursów się nie robi, więc i w urzędach wojewódzkich  będzie tak samo. No i  lokalne kliki się ucieszą, bo kontrolujący będą podporządkowani tym których mają kontrolować. To tak jakby. NIK podporządkować Ministerstwu Finansów, które przecież NIK ma prawo kontrolować.

Konsolidujmy.
Budujmy mury.
Jak ktoś nie zdzierży, zawsze znajdzie po drodze jakiś sklep z dopalaczami i szybko przeniesie się w krainę czarodziejskiego fletu. Do Ogrodu Muzyki. Zapewne skonsolidowanej. 

12 komentarzy



17.11.2010 12:56 12
Poproszę aktywne dyskusje na głównej
Kto by chciał, żeby aktywne dyskusje były na widocznym miejscu na stronie głównej - proszę klinknąć w ankietę, która jest w LC Ach! salon:

12 komentarzy



17.11.2010 16:55 4
Aktywne dyskusje - na główną POPROSZĘ
Przed 13 powiesiłam w salonie notkę z informacją, że w LC Ach! salon jest ankieta.
Kto by chciał, żeby aktywne dyskusje były na widocznym miejscu na stronie głownej - prosze klinknać!

Sporo osób już wyraziło swoje zdanie - bardzo im dziękuję.

4 komentarze



19.11.2010 13:11 2
Droga Administracjo, nie chce mi się z Wami gadać
Mam do was dwie a nawet trzy ważne sprawy.
1. Ankieta na temat aktywnych dyskusji.
2. Sensowne funkcje w lubczasopismach
3. Zwrot notki, którą mi zabraliście i nie chcecie oddać.
Powinnam te punkty opisać szerzej.
Ale tak mi się już nie chce z Wami gadać...
Poczekam do wieczora, może przyjdzie mi odrobina wiary w to, że rozmowa z Wami ma sens. 

2 komentarze



19.11.2010 15:16 18
ODDAJCIE NAM NASZE ZIOŁA
W życiu bym nie przypuszczała, że trzeba będzie bronić herbatki z mięty czy melisy. Ale życie jest zaskakujące. Firmy farmaceutyczne maja już tak wielki wpływ na decyzje unijnych biurokratów, że niedługo nakażą nam na komendę rano brać środki dopingowe a na noc - na dobry sen - psychotropy.
Pisała juz o tym Teresa Bochwic - zabrali nam zioła.
Od 1 kwietnia nie będzie ich w sprzedaży. Bo zioła czy chińskie albo ajurwedyjskie specyfiki będą musiały przejść taki sam kosztowny proces badań jak leki. Polskich zielarzy na to nie będzie stać.
Wypadną z rynku.
Chyba że coś zrobimy - podobnie jak Niemcy czy Anglicy.
Środowisko stopcodex.pl proponuje po pierwsze sądowa rewizję dyrektywy unijnej, która nam te zioła zabiera.
Szczegóły tu:
Po mojemu: warto się bronić.
Nawet jeśli przypomina to walkę Dawida z Goliatem.
(A przy okazji można by i te żarówki ocalić!)

18 komentarzy




20.11.2010 22:10 142
Treść do ukrycia: o niechcianej salonowej wspólnocie
Na ostatnich urodzinach salonu zrozumiałam, że jego już właściwie nie ma. Nie ma do tego stopnia, że nawet nie chciało mi się o tym napisać notki..
 
Nie pomogą salonowi LubCzasopisma. Miał szansę być unikalny - tworzyła się nowa społeczność. I o to, że właściciele nie znaleźli narzędzi do tego, by na tę społeczność chuchać i dmuchać - mam pretensję.
Zacięli się na swoim pierwotnym pomyśle: że to ma być miejsce debaty, otwarte dla różnych opcji.
W pewnym momencie zaczęły się klarować najróżniejsze blogerskie inicjatywy. Gdyby umieli wesprzeć to, co się właśnie rodziło - promując  na stronie głównej wszystkie te akcje wysyłania koszulek do Chin, zbierania pieniędzy dla chorych dzieci, zakładania salonowej telewizji, interweniowania w sprawach obywatelskich, stworzenia blogerskiej komisji hazardowej,  spotykania się w realu choćby we Fromborku, wreszcie  pomysły stworzenia jasnego katalogu zasad salonowych, opracowania netykiety, może nawet powołania blogerskiej rady salonu...
 
To była największa szansa.
Niewykorzystana.
Bo przecież nawet o umieszczenie na SG kategorii "Katastrofa Smoleńska" trzeba było się bić.
 
Ludzie chcą nie tylko pisać. Chcą też coś wspólnie robić.  I robią.  Koszulki wysłali, pieniądze zbierali, do Fromborka pojechali. Teraz latają z OB Ciachowymi  gazetami, stawiają Smoleński Las czy puszczają Światła Pamięci. 
 
Tyle, że salon24 się tym nie pochwali. Interesuje go mityczna liczba klikających i kolejny zielony albo czerwony bloger, który przy pomocy asystenta albo wynajętego dziennikarza, pozwoli, by widniało tu jego nazwisko. Salon24 przygotowuje się do kolejnego skoku ilościowego. Żeby trwała nieustająca debata bez żadnej możliwości wpływania na rzeczywistość .Ach, no i żeby Consolamentum, który raz jest blogerem, a innym razem jako Ephoros banuje za niegrzeczne poglądy,  mógł skonstatować, że to wszystko przez  nasz indywidualizm.
Nieprawda.
Indywidualizm, rywalizacja o klikalność i reklamy - przekształcały się, im bardziej ludzie się poznawali. Zachęcani zresztą do tego poznawania się zaproszeniami na kolejne urodziny salonu. Naturalne było, że  pojawiała się potrzeba wspólnego działania. Tyle, ze nie akceptowana przez właścicieli.
 
I ta frustrowana nieustannie potrzeba wspólnego działania miała nagle zaspokoić sie poprzez LC? LC - produkt nie przedyskutowany z blogerami. Ja wiem, nas są miliony i nie da się z milionami dyskutować... stały tekst Igora Janke... Produkt zadekretowany: nie istniejesz w LC -  nie ma Cię na stronie głównej.
No, dobrze: może w Czechach by to przeszło, może w Szwecji ludzie by się grzecznie wdrożyli, może w Niemczech by nawet wykazali entuzjazm. Ale w Polsce? Narzucać? Bez konsultacji? Polakom? Na temat których każdy szanujący się światowy przywódca ma zawsze dyżurne zdanie, ze dla nich wolność jest najważniejsza? Ot, jak choćby dziś Obama, który niby tak daleko od nas jada śniadania a jednak rozumie czego nam nie można fundować.
 
Sama zacisnęłam zęby i próbowałam. Założyłam kilka LC.
Ale poza tym, że mogę do nich dokładać kolejne teksty, nic więcej nie mogę z nimi zrobić. Skoro nawet menu własnego nie mogę tam mieć, to na cholerę mi one? Od dziś przestaję się w to angażować.
 
W maju, blog halo-centralo zaprosił Igora Janke do Bliklego. Mówiliśmy mu co jest dla Blogerów ważne. Do niczego nie chciał się zobowiązywać. Przed wyjściem rzucił nam tylko, że mają wspaniały pomysł, że w jednym miejscu będzie się zbierać treści na ten sam temat, cos tam jeszcze... Po co nam to? - ktoś powiedział.  Ale Igor juz poleciał, bo przecież jest człowiek zajęty.
 
To co napisałam zapewne stanie się zaraz „treścią ukrytą”. Treści ukryte to treści wulgarne i społecznie trudne do zaakceptowania, przed lekturą których właściciele bronią te miliony klikających.  Cenzurują. Cóż, można powiedzieć:  koncepcja relacji z ludźmi dobra jak każda inna. Choć mnie nie odpowiada. Nie po peerelu, nie po Solidarności, nie po Smoleńsku.
 
Patrzę na zegarek: znów poświęciłam kawał swojego czasu, żeby  napisać o salonie. Widać jest we mnie jakaś cząstka, która wierzy, że wszystko jeszcze da się naprawić. Dramatycznie nieduża. Niestety.

142 komentarzy



25.11.2010 11:24 44
Pokochac Radka Ka
Balzak mnie namawia, żebym sprawdziła czy nowa notka odblokuje mojego bloga, ukrytego z powodu notki o niechcianej salonowej wspolnocie
 
i nawet z powodu tej notki nominowanego do Wodzianna Trophy.
Więc próbuję.
Zobaczymy jak to zadziała.
Na liście notek - archiwum postów, jak jestem niezalogoana, nie ma mojej notki o wspolnocie.
 
Jak sie zaloguję -  też nie ma.
 
Jak odhaczę treści ukryte  - też nie ma.
 
Czyli zabrali mi notkę a przeciez nie jest ich tylko moja.
 
Wkleiłam tu link do notki o niechcianej salonowej wspólnocie - na razie link działa.
 
Ale ta zabawa jest tylko dla dziewczynek, które maja dużo czasu.
A ja nie mam.
p.s. Powyższa notka jest tylko PRZEPYCHACZEM jak pomysł Balzaka przecudnie okreslił DelfInn. Drodzy Blogerzy! Mamy oto nowe narzędzie pracy: PRZEPYCHACZ!. 
44 komentarz


Notki z paxdziernika 2010

04.10.2010 00:33 9
U mnie to samo czyli remamęt

Remamęt oraz nieczynne i zamknięte!

Będzie czynne jak nie będzie zamknięte albo odwrotnie?


9 komentarzy



11.10.2010 15:31 12
Pół roku po - Krakowskie, Warszawa
U Intuicji
jest najwięcej o "Lesie Smoleńsko-Birnamskim"  i "Bialo-Czerwonych Balonikach dla Tych, co Zginęli".
A ja wkleję sobie tutaj parę zdjęć, które najlepiej pokazują klimat.
Chwilę przed 18:

Kiedy zabiły dzwony, balony polecialy:

 ... a ludzie, którzy stali pod Krzyżem, Którego Nie Ma - długo patrzyli w niebo:
A ta Para została na Krakowskim aż do nocy...

12 komentarzy



13.10.2010 17:55 50
Jak zostałam faszystką
Kaczyński już się nie dźwignie po smoleńskiej katastrofie. Jest w rozkładzie osobowościowym. Brat go wciąga. Jedynym dzieckiem Jarosława Kaczyńskiego jest Zbigniew Ziobro. Widać tu stosunki ojcowskie Kaczyńskiego względem Ziobry. Kaczyński już powoli go namaszcza. Można przyjąć taki pogląd, że Tusk szykuje Palikota na swojego następcę. On go teraz doświadcza tymi wszystkimi próbami. Palikot jest zbyt cenny, żeby go zniszczyć. 10. każdego miesiąc pod Pałacem Prezydenckim wypełza polski faszyzm - mówi w drugiej części rozmowy dla portalu Onet.pl Kazimierz Kutz.
Wypełzłam.
Co gorsza, zamierzam wypełzać nadal.
Jak to faszystka.
I mam nadzieję, ze jest nas wiecej.

50 komentarzy


19.10.2010 17:58 14
BOJKOT
Pierwsza wiadomość na gazeta.pl:
 
Asystent europosła zastrzelony w biurze PiS. Sprawca zatrzymany.
 
Druga wiadomość na gazeta.pl:
 
"Zachowanie Kaczyńskiego jest skandaliczne"
(to cytat z jednego z posłow, który skomentował wypowiedź JK, że ten atak to efekt kampanii prowadzonej przeciwko PiS)
 
Gdybym była Jaroslawem Kaczyńskim, ustawianym od miesięcy w roli kozła ofiarnego, winnego wszystkiemu na świecie, uznałabym, że przyszedł właśnie czas na powiedzenie NON POSSUMUS.
 
Klub Prawa i Sprawiedliwości bojkotujący sejm.
Jedyne, co przychodzi mi do głowy.

14 komentarzy



24.10.2010 15:38 18
Drogowskazy (grzesiowi)

Tupolew, raport MAK, prokuratorzy w noc po katastrofie, może ekshumacje. Film 1,24 nauczony na pamięc. Syrena. Muzyka Loranza. Biało-czerwone baloniki na Krakowskim 10 października. Pół roku po.

W soboty uciekam do Wilanowa. Potrzebuję poczuć RzeczPospolitą. Choć otrzeć się o Jej lepszy czas.

Król Jan właśnie zostaje królem. Chce zbudować rezydencję. Ale nie może kupić ziemi, bo królowi polskiemu prawo tego zabrania. Więc dobra ówczesnego Milanowa kupuje dla niego wierny żołnierz, Marek Matczyński. I przekazuje królowi darowiznę. Ot, taki przekręt, w czasach bez sejmowych komisji śledczych.

Król rozbudowuje stary dwór. Nie ma codziennej gazety, która przypominałaby mu przy kawie - którą już chyba pija się na dworze obyczajem tureckim - co jest politycznie poprawne a co nie. Żeby zachować wierność wyznawanym wartościom dekoruje więc elewacje rezydencji.  W niszach pomiędzy oknami ustawia rzeźby, symbolizujące cnoty, które królowi przyświecać winny ku pożytkowi Najjaśniejszej.

I kiedy każdego letniego dnia wjeżdża teraz  do Wilanowa, widzi zawsze Obyczajność, Wielkoduszność, Splendor Imienia, Potęgę. Przypominają mu: to twoje, drogi Królu, drogowskazy.

Potęga Najjaśniejszej – cóż – nieco kruszała. Ale Sasi dopiero nadejdą. A zresztą: jak już nadejdą i zechcą kupić królewską rezydencję, jej właścicielka po śmierci Jana II Sobieskiego, hetmanowa Sieniawska (synowie króla sprzedali jej pałac)  – nie zgodzi się. Pierwszy polski Sas zamieszkiwać więc w Wilanowie będzie tylko dlatego, że Wilanów  zostanie mu wydzierżawiony.

Ale zanim to nastąpi, Elżbieta Sieniawska dobuduje do pałacu dwa boczne skrzydła. I udekoruje je – tak jakby czytywała dzisiejsze poradniki o wadze pozytywnego myślenia i potędze wizualizacji – kolejnymi posągami symbolizującymi cnoty, które powinny przyświecać mieszkańcom pałacu.  Ku pożytkowi Najjaśniejszej, rzecz prosta.

I pierwszy polski Sas, kiedy wjeżdża do Wilanowa, widzi każdego letniego dnia pomiędzy oknami po stronie lewej: Szlachetność, Prawdę, Wiedzę, Wspaniałomyślność, Konieczność, Zgodę, Szczerość, Sprawiedliwość.A po prawej: Jedność Obywatelską, Stałość, Potęgę Władzy, Wierność, Wstydliwość, Obfitość, Zdrowie, Czujność.

Dopiero później przyjdzie w Wilanowie czas  Izabeli Lubomirskiej, która pranie każe sobie wozić do Paryża ale też w swoich dobrach otworzy wiele szkół i osadzi wielu medyków, żeby leczyli mieszkańców jej wiosek. I jeszcze później zamieszka tam Stanisław Kostka Potocki, jeden ze współtwórców Konstytucji 3 Maja. Którego brat – Nieszczęsny, jak go zawsze dla siebie nazywam – Szczęsny Potocki oszaleje pod koniec życia w swoim pałacu na krańcu rozebranej już Najjaśniejszej, w Tulczynie. Targowicę wsparłszy wcześniej...

Niech mi ktoś powie jakie drogowskazy mają dziś przed oczyma rządzący Najjaśniejszą. Przy wejściu do jakich budynków dziś stoją, żeby mogły być zauważone każdego ranka?

No wiem… Król Jan zaraził się syfilisem od Marysieńki, zarażonej nim przez poprzedniego męża, Zamojskiego. No wiem… Sasi tak Najjaśniejszą rządzili, że jak to Jędrzej Kitowicz zatrzymał w „Opisie obyczajów” – słuchać hadko. No tak… Upadla Konstytucja 3 maja.

Ale – tak przypuszczam – jakieś poczucie nieprzyzwoitości, może wstydu, może poczucia winy – musiało towarzyszyć tym rządzącym Najjasniejszą, którzy codziennie patrząc na posągi w niszach miedzy oknami, wiedzieli czemu się sprzeniewierzają. Mądre – jak Sieniawska choćby – kobiety, potrafiły im to przypomnieć. Dziś?

Kiedy urzędujący minister wykrzykiwał rozochocony na konwencji wyborczej o byłym prezydencie Lechu Kaczyńskim, kiedy urzędujący premier obiecywał wspólne śledztwo nad katastrofą a potem oddał je Rosjanom, kiedy urzędujący marszałek sejmu przejął urząd prezydenta nie wiedząc czy poprzednik żyje czy nie – zabrakło im drogowskazów?

Trudno mi dziś – dużo trudniej niż przed katastrofą -  robić to, co zawsze wydawało mi się tak cenne: zakładać dobre intencje.  Może nawet i  rządzący je mają? W końcu czort wie co im się po nocach śni, jakie strachy każą im się budzić o świcie.

Ale ja już nie mam zaufania.

18 komentarzy

Notki z wrzesnia 2010

01.09.2010 00:26 21
Czwartek, Ławrow: relacje spec-znaczenia
W czwartek z wizytą do Polski przyjedzie Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Siergiej Ławrow, aby wziąć udział w dorocznej Naradzie Ambasadorów RP. Wizyta ta potwierdza, że relacje Polska-Rosja nabierają nowego znaczenia. Tym bardziej należy zadać pytanie o ich przyszłość -  tak pisze do mnie w newsletterze Instytut Spraw Publicznych, reklamując swoją najnowszą publikację:  „Rosja dziś i jutro. Opinie polskich  i niemieckich ekspertów”więcej >>>Jej streszczenie jest już dostępne online. Zapraszamy do lektury: E.Kaca, A.Łada:Jaka polityka wobec Rosji? Perspektywa Polski i Niemiec, Analizy i Opinie nr 112, wrzesień 2010.

Komentarzy dotyczących stosunków polsko-rosyjskich udzielają:
Dr Jacek Kucharczyk, Prezes Instytutu Spraw Publicznych, Tel 22 556 42 61
Dr Agnieszka Łada, Kierownik Programu Europejskiego w Instytucie Spraw Publicznych, tel 22 556 42 88,agnieszka.lada@isp.org.pl

Niniejsza publikacja powstała w ramach projektu: Polska, Niemcy, Rosja - postrzeganie, oczekiwania, potencjał współpracy w kontekście polityki europejskiej, realizowanego przez Instytut Spraw Publicznych wraz z Fundacją Nauka i Polityka w Berlinie we współpracy z Fundacją Konrada Adenauera w Polsce dzięki wsparciu finansowemu Polsko-Niemieckiej Fundacji na Rzecz Nauki, Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej  oraz Unii Europejskiej: „Wsparcie dla organizacji aktywnych na arenie europejskiej w dziedzinie aktywnego obywatelstwa europejskiego”.

" Wizyta ta potwierdza, że relacje Polska-Rosja nabierają nowego znaczenia."
Co właściwie znaczyć może to zdanie? Jakiegoż to nowego znaczenia nabierają relacje Polski i Rosji?

Czytam znów Jerzego Łojka "Dzieje zdrajcy". Rzecz o  Szczęsnym Potockim, filarze Targowicy.

I zastanawiam się: czy nie lepiej byłoby wywieźć ambasadorów  wraz z czwartkowym gościem do Grodna? Jak juz powtarzamy stare schematy, to można pójść po całości i  wzorem Sejmu Niemego w tymże mieście odbytego, sprokurować Nieme Spotkanie Ambasadorów RP.

Unia Europejska i Fundacja Adenauera z pewnością by to sfinansowały w ramach projektu "Przeszłość i Przyszłość - reminiscencje i powroty". 

21 komentarzy


02.09.2010 20:53 14
Nie spać! Podpisać! Niech carcajou wybaczy!
Carcajou, gdzie by się nie pojawił, zostawia gromkie napomnienie: "Nie spać!". Zawsze jak to czytam, przynajmniej prostuję plecy i otwieram oczka, jeśli właśnie przysypiałam, błądząc  tępawo po salonie. 
Deklarację Obywateli podpisało 432 Obywateli. Reszta - być może - śpi. Bardzo więc proszę: Nie spać! Podpisać!  Nawet jeśli ktoś uważa, że Deklaracja jest  zbyt ugodowa. Albo jeśli dla kogoś innego jest zbyt radykalna. Nie spać! Podpisac! Poproszę!
Ponieważ w końcu doczytałam regulamin strony petycje pl. i dotarło do mnie, że Deklaracja zniknie z tej strony po 30 dniach od ostatniego podpisu - nie jesteśmy zdeterminowani żadną datą.
Jeśli podpisy będą ciurkać tak jak w ciągu paru ostatnich dni, błagam: dojdźmy chociaż do 444 - jakoś to będzie przynajmniej - z polska, mistycznie - wyglądało. Wtedy - oprócz tego, że maile idą - poślę jeszcze p. premierowi i p. prezydentowi poleconym. 
Deklarację przeczytać można tu:
 
Podpisać zaś - o co usilnie i bez umiaru nijakiego proszę, tu:
A carcajou bardzo dziękuję za motywację!

14 komentarzy


03.09.2010 19:22 9
Dziesięć tysięcy Znaków.
To było jeszcze przed Katastrofą, 7 kwietnia. Pamiętam, że zdziwił mnie wyjątkowo poważny ton  tekstu posła z Biłgoraja, który mignął mi w codziennej prasówce. Pierwsza część była relacją z 20 lat polskiej transformacji, w drugiej opisywał rządy Platformy językiem propagandzisty Edwarda Gierka. Dziś przypomniała mi się ta pierwsza część tekstu, więc musiałam poświęcić prawie cztery złote, żeby archiwum Wyborczej zechciało mi go wypluć na kilkanaście minut. Wypluło.
 …. O ile rewolucja Mazowieckiego i Balcerowicza polegała na wprowadzeniu wolnego rynku, demokracji i samorządu, a rewolucja Buzka-Balcerowicza - na liberalizacji przestrzeni społecznej, to rewolucja Tuska sięga w pewnym sensie głębiej - do narodowego mitu i związanych z tym mechanizmów władzy.

…Najbardziej zasadniczym wymiarem dokonującej się rewolucji jest zastąpienie myślenia symbolicznego w polityce myśleniem w kategoriach praktycznych, "małych" celów. Zastąpienie działania z pozycji autorytetu działaniem z pozycji prawa. Zamiana Kaczyńskich na Komorowskiego i Tuska. W tej zmianie nie chodzi o leczenie polskiej duszy, o wielkie plany bycia mostem między Wschodem a Zachodem. Tu celem jest zbudowanie dróg i autostrad, zbudowanie koalicji klimatycznej, programu Partnerstwa Wschodniego, wprowadzenie zawodowej armii.…

…następuje całkowita wymiana retoryki! Że to jest sama istota dzisiejszej polityki - jej najważniejsze zadanie… Innym wymiarem zmiany, która zachodzi, jest wymiana rządzenia na zarządzanie. … W przeciwieństwie do myślenia w kategoriach wartości zarządzanie stawia sobie cele nie z porządku dobra i zła, lecz z porządku sprawne i niesprawne, skuteczne i nieskuteczne…

…Szczególne znaczenie ma w tym kontekście spotkanie Tusk - Putin w Katyniu. Tak długo, jak sprawa mordu katyńskiego nie była politycznie rozstrzygnięta, stanowiła pożywkę dla myślenia symbolicznego o stosunkach polsko-rosyjskich. Gdy więc wreszcie dojdzie do spotkania szefów państw nad grobami polskich oficerów, będzie można przejść do pragmatycznej współpracy bez podejrzeń o zdradę. Tak więc choć spotkanie ma wielkie znaczenie symboliczne, to - paradoksalnie - oznacza koniec symbolicznego wymiaru współpracy między naszymi państwami.

…na naszych oczach polska polityka stała się inna. To polityka nie symboliczna.
Poseł z Biłgoraja opisał klarowny polityczny zamysł. Jedno zastanawia: dlaczego 7 kwietnia był tak pewny, że dokona się zamiana Kaczyńskich na Komorowskiego i Tuska.I jedno dziwi: że Katastrofa nie spowodowała nawet lekkiego wycofania się z realizacji nowej, nie-symbolicznej polityki. Gdyby brać słowa tekstu za dobra monetę, można by się spodziewać, że jeśli życie aż tak mocno odpowie na przemyślny polityczny plan – myślący człowiek ów plan zrewiduje. A tu nic. Idzie w zaparte. Dlaczego? Po trupach do celu?

xxx
Norman Davies, który Polskę i Polaków pokochał i chyba zrozumiał, nagle stracił dla nas dobre serce. W wywiadzie dla Newsweeka mówi:
 Przygnębiający spektakl. Pierwszy raz od upadku PRL martwi mnie to, co się dzieje w Polsce. Rok temu na wykładzie w Oksfordzie użyłem dla opisania tych brzydkich zjawisk brzydkiego terminu: sezon wymiotów. Mam wrażenie, że część społeczeństwa nie może już spokojnie trawić zmian, jakie następują po 1989 roku. Jedno z ugrupowań politycznych celowo mobilizuje wszystkich niezadowolonych w kraju i dla własnej korzyści prowokuje kolejne spazmy.

...Ludzie odreagowują nie tylko katastrofę, ale też radykalne zmiany ustrojowe, które nie wszystkim Polakom wyszły na dobre. Jest duża grupa ludzi, którzy stracili. Nie dali rady, często nie z własnej winy. Czasem psychicznie sobie nie radzili. Łatwo ogarnąć tych wszystkich nieszczęśników, oferując im hasła o układzie czy o targowicach.
Myślę, że chcąc-nie chcąc Davies postawił dobrą diagnozę:  część społeczeństwa nie może już spokojnie trawić zmian, jakie następują po 1989 roku.Przypuszczam, że i tworzący przemyślne plany rewolucjonizowania polskiej Duszy politycy platformy maja tego świadomość. Jak na to reagują? Udając, ze opór materii – a właściwie Ducha – nie istnieje.

xxx
A ja reagujemy my? Ci, którzy nie możemy już spokojnie trawić zmian…
Wielu – jak w stanie wojennym – poszło na emigracje wewnętrzna. Zarabiają pieniądze, żeby mieć na spłatę kredytów i gorzknieją. Inni burzą się na portalach internetowych. Dają się uwieść funkcjonariuszom mediów, którzy każdego ranka zaczynają nową arcyważną debatę nad ostatnim kichnięciem pana posła, pana prezesa, pana prezydenta czy innego pana.
Co o tym myślicie? Napiszcie! Przyślijcie sms na kontakt… alert…!, Zostańcie naszymi reporterami! Ach! Och!  Piszcie, mówcie, byle dużo, byle bez przerwy. Jak nie ma przerwy nie można pomyśleć. I o to chodzi.

Zamiast się skupiać na priorytetach – naciskać na wyjaśnienie Katastrofy – ci z nas, którzy nie możemy już spokojnie trawić zmian – doradzamy jednej z niewielu osób, która przy priorytetach trwa – żeby się usunęła, zmieniła, przestała być sobą. Bo jak nie przestanie to nie będzie skuteczna. A przecież skuteczność jest najważniejsza. Kto tak twierdzi? Ano ten, co się specjalizuje w polityce nie-symbolicznej.

xxx
Jeszcze się nie organizujemy. Jeszcze trochę śpimy.  DEKLARACJĘ OBYWATELI podpisały 432 osoby. Petycję zachwytu dla Henryki Krzywonos na FB – 51 tysięcy.
Psychologowie mówią, że jeśli w dzieciństwie nie respektuje się naszych granic, narzuca siłą wygodne dla kogoś innego działania, nie bierze pod uwagę potrzeb i lekceważy je, zamiast w mądry sposób rozmawiać i tłumaczyć co jest możliwe a co nie – w dorosłości dopada nas syndrom emocjonalnego wykorzystania. Jednym z jego osiowych objawów jest nieustanna niepewność: czy to złe co mi się zdarza dzieje się naprawdę? Czy na pewno trzeba już zareagować? A może nie? A może jeszcze poczekać? Może ten, który mnie nie rozumie, który dziś, w dorosłości lekceważy i upokarza – zmieni się nagle i niespodziewanie i stanie dobrym człowiekiem? Może nagle zmieni się świat wokół mnie i będzie w nim cudownie, bez tego wszystkiego, co mnie oburza?

Jeśli takim dzieckiem jest Polak mały – a jest i to od pokoleń, a jest i to nie tylko w wymiarze indywidualnym ale i zbiorowym - to rozumiem dlaczego trwamy zawsze tak długo w magmie , która nas oblepia, zanim zdecydujemy się krzyknąć: dość. Ya basta, jak śpiewają teraz młodzi na świecie. Obudzić się z tego letargu! – jak napisał jeden z sygnatariuszy Deklaracji.

xxx
Jestem przekonany, że dokonaliśmy dzisiaj bardzo pożytecznej pracy, która pozwoli zrealizować te wszystkie ustalenia, podjęte przez władze naszych państw... powiedział w czwartek Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Siergiej Ławrow, który zawitał do Polski aby wziąć udział w dorocznej Naradzie Ambasadorów RP. No cóż, został zaproszony.

 
Czytam znów Jerzego Łojka "Dzieje zdrajcy". Rzecz o  Szczęsnym Potockim, filarze Targowicy.  Koniec życia nie do pozazdroszczenia. W wielkim pałacu w Tulczynie, zawsze pełnym gości - oszalał na stare lata. A kiedy zmarł, przed pogrzebem trumnę ze zwłokami ubranymi w mundur rosyjskiego general-en-chef'a i obwieszonymi najwyższymi orderowymi odznaczeniami rosyjskimi, pozostawiono w przycmentarnej kaplicy. W nocy wdarli się do kościoła jacyś rabusie. Zwlekli z trupa bogaty mundur rosyjski, zerwali odznaczenia, zabrali wszystkie klejnoty. Nagiego trupa pana na Tulczynie porzucili pod ścianą kaplicy.(...) Zhańbiony naprowadzeniem na Ojczyznę wrogiego najazdu, Szczęsny Potocki zszedł do grobu odarty z odznaczeń, którymi nagrodzono go za zdradę Rzeczypospolitej".To z końcówki książki.

xxx
Rozmowa w salonie 24. Pisze Smok Gorynycz:
Tożsamość narodu w znacznej mierze opiera się na mitach, na historii.* Wrogowie narodu starają się więc zawłaszczyć historię: to dlatego w czasie zaborów Niemcy i Rosjanie wprowadzali do podręczników fałszywe historie o polskich dziejach, negując naszą, polską zdolność do tworzenia państwa, praw, kultury. Teraz dzieje się to znowu. I mniejsze znaczenie ma w czyim interesie Platforma Obywatelska i jej adherenci to robią. Najważniejsze, że ich działania są sprzeczne z polskim interesem narodowym, że uderzają w polską tożsamość. Deprecjonowanie znaczenia wojny 1920 roku przez stawianie pomników bolszewickim najeźdźcom, nazywanie Powstania Warszawskiego i AK-owskiego czynu zbrojnego nieodpowiedzialnością i szaleństwem, wiązanie narodowego zrywu 1980 ze śmiesznymi, marionetkowymi postaciami – to logiczny ciąg działań obecnych władz Polski. Logiczny, bo obliczony na poniżenie narodu, na odebranie narodowi dumy, na przenicowanie pamięci i wzmocnienie kompleksu niższości. Poniżonym narodem rządzi się łatwo, naród z pochyloną ze wstydu głową, słucha „mądrzejszych”, „wiedzących lepiej”, naród z amputowaną pamięcią podatniejszy jest na manipulacje. Dlatego szczególną zaciekłość budzi katastrofa smoleńska: bo jest fenomenem, mocnym, bo świeżym i bolesnym, wstrząsem, impulsem popychającym Polaków do bycia razem. A bycie razem to solidarność. A solidarność narodu to klęska tych, którzy chcą narodem manipulować.

Dlatego proszę Was: cała Platformo, Lechu „Bolku” Wałęso, dzielna Henryko, której tramwaj się odważnie zatrzymał z powodu braku prądu, a szczególnie marszałku Borusewiczu, kolego po profesji: weźcie sobie waszą „Solidarność”. My zaś weźmiemy sobie naszą solidarność.
Ja komentuję tak:
Smoku, wasza solidarność, nasza solidarność... my i oni... Poniński i Rejtan, Targowica i Bar… Ten nasz mit jest właśnie taki: walczy złe z dobrym, karnawałowe z postnym, kosmopolityczne z lokalnym, ruskie z polskim. Jeśli oddamy im "ich" solidarność a zostawimy sobie "naszą", nadal będziemy wewnątrz mitu. A jeśli ten mit "przyszedł" do nas po to, żebyśmy go wreszcie przezwyciężyli? Żebyśmy się nauczyli z podziału wyprowadzać jakąś linię wspólną? Co wtedy?

xxx
Ale jak myśleć o wspólnym, kiedy wciąż trzeba się zmagać z kłamstwem?  Znów salonowy komentarz - janek 77:
Lista kłamców smoleńskich:
- przekopano teren katastrofy ma metr w głąb – kłamie Kopacz
- przyczyną katastrofy był błąd pilotów- kłamie Sikorski
- piloci zostali zmuszeni do lądowania przez L. Kaczyńskiego – kłamie Wajda i Wałęsa
-współpraca z Rosjanami układa się bardzo dobrze- kłamie B. Klich i Tusk
- do końca maja wyjedzie do Smoleńska ekipa archeologów – kłamie Tusk
- umowa z Rosją z 1993 nie mogła być podstawą śledztwa -kłamie Miller
- śledztwo smoleńskie prowadzone jest wyjątkowo otwarcie – kłamie Tusk
- miejsce katastrofy było właściwie zabezpieczone- kłamie Komorowski
- polscy patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar - kłamie Kopacz.

xxx
10 kwietnia Polacy weszli we władanie mitu – napisał w salonie Eine, fizyk.
Czy ta historia ma jakieś dobre zakończenie?

9 komentarzy




05.09.2010 16:39 23
Do Igora Janke list otwarty/zamknięty/niepotrzebne skreślić
Wszyscy piszą listy lub o listach, to i ja sie dostosowuję - raz będę w  zgodzie z mainstreamem.
 
A więc:
W pierwszych słowach mojego listu donoszę Igorowi Janke, że nadal, z uporem godnym sprawy lepszej lub gorszej, prowadzę zbiórkę podpisów pod Deklaracją Obywateli.
To obywatelskie działanie, po mojemu, zasługuje na wsparcie władz salonowych. Takie, że info o tej akcji mogłoby być obecne przez jakiś czas na SG. Tak samo jak obecne jest od pewnego czasu info o akcji Solidarni i akcji Kocham Ob Ciach.
 
Ostatnia notka, w której mowa o Deklaracji Obywateli jest tu:
 
Zamieszczają ją także Lub Czasopisma: 1980, 21 postulaów, A elita!, Obywatele - co moga? Polska znika
 
Prosiłam juz Adminów w komentarzu ale chyba nie przeczytali, to proszę teraz Szefa.
 
Z góry dziękuję za przychylne itede...
 
Deklarację przeczytać można tu:
 
 
Podpisać zaś - o co usilnie i bez umiaru nijakiego proszę, tu:

23 komentarzy



07.09.2010 20:50 16
Drogi Ephoros oraz moja wściekłość
Drogi Ephoros* - kimkolwiek on dzisiaj jest, żeby tradycji stało się zadość - wyjaśnił mi właśnie, że nie ma nic niestosownego w tym, że dwie akcje obywatelskie są promowane na SG od dni kilku a jedna - niecałą dobę i ma jej starczyć.
Oraz zadeklarował - po moim proteście, ze Deklarację traktuje się niepoważnie, choć jeszcze wczoraj mi się wydawało, że Igor rozumie o co mi chodzi  - że owszem, poważnie a także, że juz więcej na ten temat rozmawiać nie będzie.
Ja to odnotowuję, bo jestem kobietą upartą i pewnie wredną.
Odwołuję też wcześniejsze podziękowanie dla Igora, który wczoraj spowodował, że Deklaracja była promowana na SG przez paręnaście godzin. Nie na tym mi zależało. Nie dla parunastu godzin wysmażałam wczoraj osobna notkę w tej sprawie.
Wiec jestem teraz wściekła, o czym dla porządku także donoszę.
Może być tak, że Admini & Właściciele zwyczajnie mnie nie lubią i mają dość, bo się ciągle o coś upominam.
Ale może być i tak, że się Szefostwu nie podoba meritum Deklaracji Obywateli. Albo że nie podoba im się sytuacja, kiedy w salonie jacyś Obywatele się  mentalnie wspierają  - sygnując Deklarację i wpisując do niej komentarze. 
Tak czy siak, wyglądać to może i na to, że niegrzeczne z punktu widzenia mainstreamu teksty - w salonie promowane nie będą. Grzecznie trzeba, drogie nasze przedszkolaki!
Co jest dosyć zabawną postawą, w kontekscie - na przykład -  protestu w obronie Pani Janiny Jankowskiej (przepraszam, Pani Janino, ze używam Pani przypadku jako przykładu salonowej hipokryzji; proszę mi wybaczyć, dobrze?).

Deklarację przeczytać można tu:
 Podpisać zaś, tu:

*Ephoros – tak  w salonie24 podpisuje notki administracja

16 komentarzy


09.09.2010 13:05 13
Mieszczanek Trophy (Wodzianno wybacz, że papuguję)
Paradoksalnie: to nie jest notka o prezesie PiS.
A o kim?
Za prawidłowe rozwiązanie zagadki nagroda, w postaci wirtualnego uścisku dłoni szefa pewnego nieistniejącego związku zawodowego:))
Zapraszam: 
 
Elżbieta Jakubiak otrzymała już pismo zawieszające ją w prawach członka PiS. Dokument dostarczono do jej biura poselskiego najprawdopodobniej wczoraj wieczorem. Posłanka odwiedziła rano biuro i tam odebrała pismo. Decyzja jest jednozdaniowa i nie ma w niej uzasadnienia.
 
Piotr Zaremba, który JK zna jak mało który dziennikarz:
Kaczyński wprowadził wewnątrz partii politykę stałej presji na ludzi młodszych, rzutkich, ambitnych, bardziej wyróżniających się. I to niezależnie od opcji. Przecież rozwiązanie gdańskich struktur partii uderzyło w Jacka Kurskiego - człowieka mocno innych poglądów niż Elżbieta Jakubiak. Pytanie: na ile partia, która nie jest tylko zwrócona ku przeszłości i chce działać skutecznie, będzie w stanie zrealizować taki cel, tłamsząc i upokarzając młodszych polityków, a stawiając na starszych panów, którzy są towarzyszami walki prezesa?
http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/to-mao-racjonalny-ruch-prezesa_152826.html

13 komentarzy



10.09.2010 00:50 22
10 kwietnia 2010 - Katastrofa Smoleńska
Minęło pięć miesięcy. Wciąż nic nie wiemy. Zginęło 96 osób. Lecieli do Katynia. To ma znaczenie, nawet gdyby przez sto lat wmawiali nam,  że to tylko przypadek.

Nie umiem wklejać tego wszystkiego, co symbolizuje katastrofę. Ale litery stawiać umiem. 

22 komentarze



11.09.2010 21:35 6
Obywatele w festung Warschau
10 sierpnia, po nocy - jak na polskie warunki -  niemal  kryształowej,  w tekście Opuszczeni*,  opisywałam przestrzeń między stalowymi barierami na Krakowskim.
 
Ta przestrzeń - pomiędzy Krzyzem a Tłumem-  była pusta. Było tak, jakby opuszczeni przez władzę ludzie czekali na próżno. Nikt nie chce wziąć przywództwa. Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności.
 
Z dnia na dzień stalowych barier przybywało. Prezydent Komorowski  się przez nie nie przebijał i do Pałacu wjeżdżał tylną bramą -  od Powiśla. Ten kawałek miasta, po którym chodzilismy dzis z Ob Ciachowymi gazetami wygląda teraz jak festung Warschau. 
 
Ale wczoraj w tę właśnie przestrzeń weszli ludzie po mszy w Katedrze.  Z pochodniami. Jarosław Kaczyński - prawnik, obywatel, przez wielu nazywany szaleńcem - mówił do nich.  Oni słuchali. Bili brawo. 
 
Pamiętam tytuł swojego starego tekstu: Obywatele, nasz czas się kończy? A może się zaczyna?  I  inny, nowszy: Citoyens?  
 

6 komentarzy



12.09.2010 19:13 38
Drodzy Czerwoni, pomóżcie faxe, do diabła!
Człowiek w więzieniu też ma prawa!
Nieleczona od miesiaca żółtaczka spowoduje, że  wątroba przystanie pracować.
Na litość!

23,52
Dzięki za tekst Teresy Bochwic!
link do wcześniejszego tekstu rebeliantki:

Warto wysłać krótkie info o sprawie razem z linkiem do  tekstu faxe  (i tekstu Rebeliantki) do Interwencji Polsatu i Uwagi TVN, faxe się zgadza:

http://uwaga.onet.pl/kontakt.html

http://www.polsat.pl/Kontakt,2859/index.html Ja już to zrobiłam. A jeśli maili w tej samej sprawie przyjdzie więcej, może jest szansa, że podjadą do więzienia z kamerą.

38 komentarzy



14.09.2010 18:26 10
Co to jest to, czego całkiem nie ma - a jest?
Dialog się w Polsce toczy! Dialog!
Gdyby nie moja miłość do newsletterów - nic bym nie wiedziała. Bo od dziennikarzy dowiem się codziennie tylko tego czy JK istnieje i jaki jest stan jego obłąkania.

Więc z newslettera związkowego wiem, że w lipcu i sierpniu odbyło się z 15 posiedzeń różnych zespołów Komisji Trójstronnej – ktoś jeszcze pamięta, że ona istnieje, mam nadzieję. Po 89 roku wydawała się gwarancją udziału Obywateli w kształtowaniu polskiej rzeczywistosci.

Rozmawiali więc w tym lipcu i sierpniu o kilkunastu ważnych społecznie problemach – lista niżej, żeby nie zanudzić.*

Gdyby przylecieli tu moi ulubieni Marsjanie i popatrzyli na pracowite obrady Komisji Trójstronnej – mogliby być zadowoleni, widząc mozolne ścieranie się poglądów i ucieranie rozwiązań.

Tylko jak to się właściwie stało, że instytucjonalizacja dialogu społecznego jednocześnie spowodowała tegoż dialogu zdezawuowanie?

Jak to się stało, że w żadnej niemal codziennej gazecie nie ma grama relacji o negocjacjach ważnych dla wielu branż?

Jak to się stało, że piarowsko „obstawiony” Premier nie zdołał – bo i chyba nawet nie próbował – wykreować się na szefa promującego wspólne dochodzenie do rozwiązań?

I jak to się stało, że Kowalski czy Nowak, jak wstaje rano, to wie, że w sumie nie ma na nic wpływu? Choć to z jego podatków utrzymywana jest praca Komisji.

Żeby była jasność: to nie jest notka krytykująca prace Komisji.
Więc kogo właściwie?


*
W lipcu i sierpniu była mowa o:
- instytucjonalnym wsparciu eksperckim dla uczestników dialogu;
- restrukturyzacji zakładów przemysłowego potencjału obronnego
- ścieżce dojścia do minimalnego wynagrodzenia na poziomie 50% przeciętnego wynagrodzenia;
- wysokości  wskaźników wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej;
- zmianach w ustawie o komercjalizacji i prywatyzacji;
- przygotowaniu do prywatyzacji spółek Grupy PKP;
- założeniach projektu ustawy o lobbingu;
- pracownikach służby celnej;
-  rozwoju systemu Lokalnych Samorządowych Funduszy Pożyczkowych;
- emeryturach pomostowych;
- nadgodzinach w jednostkach samorządu terytorialnego;
- pracach komisji„Przyjazne Państwo” nad nowelizacją niektórych przepisów Kodeksu pracy;
-założeniach do aktów prawnych wprowadzających system ochrony odbiorców wrażliwych energii elektrycznej;
-trybie prowadzenia konsultacji założeń do projektu ustawy o lobbingu;
- działaniach jakie powinny podjąć związki zawodowe sfery budżetowej w związku z planowanym zamrożeniem płac w tej sferze;
- braku realizacji konstytucyjnych zapisów dotyczących dialogu społecznego w Polsce;
- finansowaniu organizacji, wchodzących w skład TK, ze środków z budżetu państwa, przeznaczonych na funkcjonowanie organizacji w ramach Komisji.
http://kronika.opzz.org.p

10 komentarzy



14.09.2010 23:29 2
Święto Podwyższenia Krzyża
To dziś.
W Wyborczej Jan Turnau napisał komentarz a ksiądz Stopka z wiara.pl, którego lubię czytać, pisze o tym tak:
W krótkim komentarzu Jana Turnaua są sformułowania moim zdaniem bardzo ryzykowne. Takie, które (w moim odczuciu), mogą się dla wielu okazać groźną pokusą. „Najlepszym sposobem na jego podwyższanie poza Kościołem jest dziś być może pokorne obniżanie go, nie pchanie się z nim przed oczy ludzi, na których działa wręcz przeciwnie” – napisał publicysta „Gazety”. Co prawda napisał w trybie przypuszczającym, ale myślę, że nawet w takim trybie zaprezentowane przez niego myślenie prowadzi donikąd.
Nie, to nie krzyż trzeba obniżać. I nie ma powodów, aby ukrywać go przezornie przed oczami ludzi, którzy za jego widokiem nie przepadają. To nie krzyż jest winny. Gdybyśmy dzisiaj zaczęli go chować, bo się „źle kojarzy”, usiłowalibyśmy cofnąć historię o kilkanaście stuleci.
To nie krzyż trzeba obniżać. To ludzie pod krzyżem powinni przestać się nadymać i wywyższać, niezależnie od tego, jaką wymowę ma dla nich ten znak. Prawdziwe podwyższenie krzyża to wynik ludzkiej pokory. Jeśli jej zabraknie, nawet najwyżej podnoszony w zaciśniętej pięści krzyż nie zostanie faktycznie podwyższony, nie dozna czci albo przynajmniej szacunku. Krzyż nie jest i nie może być znakiem triumfu w wymiarze ludzkim. On jest znakiem zwycięstwa Boga, który jest Miłością.


2 komentarze



15.09.2010 11:25 7
Administracja przeginała i w końcu ją pogięło.
Nie  chcę nowej wersji graficznej salonu.
Owszem, jest przy okazji kilka fajnych funkcjonalności ale ja chcę starej wersji.
Ilosc zmian na centymetr kwadratowy w Polsce  jest dla mnie niemozliwa do przyswojenia.
Chciałabym -  przynajmniej w miejscu, do którego się przyzwyczaiłam i które traktuję jak kawałek domu - mieć spokój.
Nic nie stało na przeszkodzie, żeby zrobić wśród Salonowych ankietę, pokazać nową wersję i spytać ile osób jej chce. Jak zwykle: nie było. Igor zrobił pozór konsultacji a o najważniejszych sprawach zająknął się na końcu - że bedzie nowa grafika.
Chcę starej wersji! 
 p.s. Właśnie zauważyłam, że  pod komentarzami nie ma już naszych podpisów. Ten brak indywidualizacji zbliża salon do onetu. Brawo, Panowie!

7 komentarzy



15.09.2010 14:23 50
Czy Obywatele chcą biegać na golasa?(ANKIETA)
Nasze "motta" jeszcze wiszą na naszych blogach.
Ale zabrali nam podpisy pod komentarzami - juz się tam te motta nie pojawiają.
 
To właśnie był urok salonu, że Leski to zawsze było "Tylko po co?" a Jarecki "Amazonia w weekend". Ja to uwielbiam. To indywidualizuje Blogera za każdym razem, kiedy pojawia się w salonie. My się tu znamy jak łyse konie ale nowi, którzy wciąż przychodzą już tego nie będą mieli. I tylko goły Leski albo goły Jarecki... To glupie jest.
 
To "motto" pod nikiem było jak ubranko - w zależności od pogody mogło być takie albo inne.

A przy okazji tych naszych podpisów Właściciele mieli ładny podgląd nastrojów w salonie jak się Blogerzy na cos wspólnie namawiali i wszyscy mieli nagle ten sam podpis pod nickiem - to też wartość.

Ja w każdym razie  zamierzam  o przywrócenie nam podpisów gardłować, bo strasznie nie lubię jak mi coś dobrego zabierają.
 
Nie wiem jak reszta Salonowych?
 
<b>Ankieta na ten temat w LC Ach!salon</b>:
50 komentarzy



16.09.2010 12:46 20
Porządek panuje w Warszawie*.
Dzień jak co dzień.
Zabrali Krzyż z ulicy - internowali w Pałacu.
Stalowe zapory na Krakowskim zostały.
Rosyjski minister sugeruje, że aresztowany powinien być w Polsce czeczeński przywódca, który dziś tu przyjeżdża. 
Sikorski mówi w wywiadzie, że odradzał Lechowi Kaczyńskiemu  lot do Smoleńska - potem pierwszy dzwonił do Jarosława.
Funkcjonariusz BOR-u zeznaje, że  nie było ich na lotnisku w Smoleńsku - szef BOR-u  po katastrofie zeznał, ze byli.
Kuria zagroziła księdzu Stanisławowi Małkowskiemu, który modlił się pod Krzyżem zakazem wykonywania obowiązków kapłańskich.
Jesteśmy małym krajem, który zdradził Słowian - tak wedle   sowietologa, Richarda Pipese'a widzą nas Rosjanie. Słowianie maja byc prawosławni. 
Z prokuratury wyciekły zeznania Jarosława Kaczyńskiego na temat Smoleńska – wczoraj wyciekł film o związkach Lecha Wałęsy z SB w latach 70-ych.
Episkopat nic nie wiedział o internowaniu Krzyża. 
Młodzi ludzie, co pojechali do  Smolenskua  z Zuzanną Kurtyką znaleźli kolejny kawałek rozbitego tupolewa.
Obrońcy Krzyża o 21 spotkają się pod Pałacem. Z Krzyżami. Zreszta i teraz jest ich tam wielu.
Jutro 17 września, polska rocznica.

*Tego określenia użył we wrześniu 1831 roku francuski minister spraw zagranicznych, odpowiadając na interpelację parlamentarną , dotyczącą pacyfikacji przez Rosję Powstania Listopadowego
 (Dziękuje babci weatherwax i rossonero za uzupełnienia.)

20 komentarzy



17.09.2010 12:20 27
Jestem z sekty
To dobrze, że Krzyż przeniesiono - mówi Wyborczej Jan Dworak, szef KRRiT.
 
To, co się działo wokół krzyża, wprowadzało fałsz do debaty publicznej. To było organizowanie dialogu społecznego wokół spraw tak naprawdę nieważnych. Nie chodziło tu przecież o sprawę krzyża czy o miejsce religii w państwie - co jest sprawą fundamentalną - ale o rodzaj powstającej wokół tej sprawy sekty (... )
Polacy - nie tylko zresztą - uciekają od swoich problemów do sekciarskich zachowań, które dają im złudne poczucie bezpieczeństwa i posiadania prawdy. Z tym trzeba walczyć, bo to bardzo utrudnia rozwój społeczny. W mediach musi istnieć niczym nieograniczona sfera wolności wypowiedzi. Dziennikarska dociekliwość, obiektywizm muszą obnażać takie zjawiska.

Z nowym prezesem, z którym w ponurych latach 80-ych pracowałam w katolickiej prasie zgadzam sie w jednym:
 
Ta sprawa pokazała braki w wykształceniu dziennikarzy, brak umiejętności odróżniania spraw ważnych od nieważnych.
 
Tyle, ze inaczej umiejscawiamy akcenty:
 
Telewizji publicznej można zarzucić przede wszystkim dużą stronniczość, ale i brak wnikliwości, niechęć do zrozumienia zjawiska, do pogłębiania sprawy. W efekcie widz nie otrzymywał solidnej dawki informacji, tylko zacietrzewione i jednostronne komentarze. Łamano podstawowe standardy dziennikarskie.
Ale i inne media też nie są bez winy, choć oczywiście jest różnica między panem Pospieszalskim a dziennikarzami TVN 24. Pan Pospieszalski kreował wydarzenia, - czego jako dziennikarz nie powinien robić - a reporterzy TVN 24 o nich opowiadali. Ale od wszystkich mediów bym oczekiwał pogłębionego komentarza, analiz socjologicznych, przypomnienia podobnych zjawisk sekciarskich w innych krajach
 
Po 89 roku zasłużyłam sobie na ironiczne docinki dzisiejszego prezesa, bo byłam przeciw sposobowi, w jakim wprowadzono do szkół religię - bez żadnej konsultacji społecznej.
 
Dziś, role odwróciły się nieco. Dziennikarze tvn24 z cała pewnością nie są dla mnie wzorem bezstronności - przeciwnie.
Bo  jestem z sekty. Co widać, słychać i czuć.
27 komentarzy



19.09.2010 12:45 10
Z cyklu: Ponieważ Polak potrafi (1)
Ponieważ Straż Miejska nie pozwoliła na ustawienie nowego Krzyża na chodniku na Krakowskim, być może Krzyż zostanie ustawiony na wózku - tak mówi Wlodzimierz Kaczanow.
Jeśli ktoś uważał, że internowanie Krzyża w kaplicy Pałacu zakończy sprawę, zademonstrował tylko absolutną nieznajomość naszych możliwości. I nie jest to ironia, żeby byla jasność:)

10 komentarzy



19.09.2010 13:10 10
Z cyklu: Ponieważ Polak potrafi (2)
Przy ostatnim faceliftingu salonu zabrano nam nasze podpisy pod komentarzami.
Jak prosiłam, żeby oddali, bo przez podpis wyrażamy też swoje nastroje, Radek Krawczyk napisał w PW, że tego nie zrobią, bośmy ich używali bez związku z blogiem.
 
Więc w notce  Czy Obywatele chcą biegać na golasa,  z LC  Ach! salon,  zawiesiłam ankietę w tej sprawie: kto chce oddania podpisów a kto nie.
 
Wzięły w niej udzial 74 osoby ( dwie godziny później jest już 81 osób).
89 procent chce, żeby oddano nam nasze podpisy. 
Radek pisze, że to mało, że to niewielki procent Salonowych.
Ja na to: gdyby ankieta wisiała na SG, pewnie więcej osób by ja zauważyło. 
Proponowałam to tu:
Może dodać w menu po lewej na SG zakladkę "Ankiety Blogerów" i będzie z pożytkiem dla wszystkich?
 
A tymczasem radzimy sobie jak możemy - nie napiszę czyja licencja, żeby nie było potem, że "prowodyr".

10 komentarzy



19.09.2010 15:01 2
Z cyklu: Ponieważ Polak potrafi (3)
Wklejam tu notkę Ironicznego anglosasa, żeby móc ją umieścić w LC - na to jest Jego zgoda:
„Do redaktorow LC: usuwam wszystkie moje notki z LC
W związku ze zmianami techniczno-graficznymi które nastąpiły na Salonie 24 informuję ze postanowiłem usunąć wszystkie moje notki zamieszczone w waszych Lubczasopismach, oraz prosić o nie umieszczanie kolejnych w przyszłosci. Powodem takiej decyzji są zmiany graficzne wprowadzone na moim blogu. 
Godło mojej Ojczyzny umieszczone na moim blogu, będące moim symbolem, wizytówką zostało w brutalny sposób zepchnięte na dół mojego blogu. Z moich wyliczeń wychodzi, że jak zrezygnuje z publikacji notek w Lubczasopismach to Symbol mojego blogu dzięki zniknięciu LC z mojej strony poszybuje do góry o kilkanaście centymetrów. Czyli...
Jednocześnie informuję że każdy chętny może moje notki kopiować, klonować, przepisywać i wklejać na swój blog a następnie umieszczać w Lubczasopismach nie pytając mnie o zgodę ani mnie nie informując.
Notki umieszczone do tej pory w LC niestety muszę usunąć.  Zrobię to jutro wieczorem.
Przepraszam wszystkich za zaistniałe zamieszanie lecz nie powstało ono z mojej winy.
Notke tę jestem zmuszony zamiescić na Salonie kilkukrotnie by mogło ją przeczytać kilka osób, niestety po zmianach w Salonie24 niezależni blogerzy istnieją ze swoją notką jedynie kilka minut na bocznej stronie po czym znikają.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas
ps. Nie wiem dlaczego ale odechciało mi się pisania teksów od serca, głupich, pokręconych, bez sensu  czyli MOICH DLA WAS!  Nie jest to spowodowane protestem czy buntem przeciw zmianom graficzno-technicznym.
Notki te powstawały pod wpływem chwili, uczuć lub by dostarczyć Wam trochę uciechy. Wszystkie te notki były pisane od serca. Niestety, w nowej "realności" źle się czuję, moje serce zamarło, uczucia do tego miejsca ... wygasły.
Ale do Was moje serducho dalej mocno bije, uczucia bez zmian :)”

2 komentarze



20.09.2010 11:47 18
Potrzebny odważny adwokat z Warszawy - kasacja, ew. skarga konst
Mam w sądzie pracy dwie sprawy z zusem. W jednej właśnie odrzucono mi apelację. Jak to u nas - sąd nie odniósł się do sprawy merytorycznie tylko skupił na procedurach. I mu wyszło, że ich nie "przestrzegłam".
Kasację mogę wnieść tylko przez adwokata. Wiec pilnie szukam ODWAŻNEGO  PRAWNIKA  Z  WARSZAWY.
Odmówiło mi juz trzech, łącznie z mecenasem Gujskim, niby głównym specem od prawa pracy.
Rzecz jest pilna, bo terminy...
Jeśli macie kogoś do polecenia - dajcie, proszę znać.
Poza kasacją moja sprawa jest materiałem na skargę konstytucyjna - może jakiś adwokat chciałby mieć taką skargę wygraną w cv?

18 komentarzy



21.09.2010 11:52 3
Prawo bez Duszy czy prawnicy? - smoleńskie śledztwo
Profesor UW i członek Trybunału Stanu Krystyna Pawłowicz,  komentuje prawniczy spór. Czy umowa zawartej przez telefon przez premiera Tuska i prezydenta Miedwiediewa jest ważna czy nie?  Spór wywołala interpretacja mecenasa Hambury.
Wydaje się, iż w tak szczególnej sprawie jak katastrofa smoleńska polscy analitycy nie powinni wykazywać w swych ocenach tak płochliwie samoograniczającej się, skrajnie dogmatycznej prawnie postawy. Tym bardziej że przytaczane przez nich regulacje przewidują różne wyłączenia, zastrzeżenia i furtki, które przy życzliwej dla interesów polskich interpretacji prawa należy zauważać i wykorzystywać.Być może należałoby śmielej interpretować przepisy i fakty w celu zwiększania, a nie zmniejszania szansy Polski na wspólne dochodzenie do prawdy o katastrofie.

Duch prawa? Proszę pani, to historia.... To doktryna XIX-wieczna -  mówi mi kolejny młody, ceniony  adwokat, kiedy rozmawiam z nim o własnej sprawie.- Pozytywizm prawny, teraz to nas obowiazuje. Przepis w jego dokładnym brzmieniu, procedura...
Pani profesor, odnoszac się tylko do sprawy Katastrofy,  ocenila jednocześnie dramatyczny, niehumanistyczny,  stan świadomości polskiej elity prawniczej.
A mnie żal. Niepotrzebnie naoglądałam się tych głupich amerynkańskich filmów...

3 komentarze



21.09.2010 22:08 25
Priwislianskie imponderabilia
Byłam dziś  na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrow.  Skopiowalam sobie kontaktowy adres mailowy,  co mi był potrzebny i już  zamykałam stronę, kiedy kątem oka dostrzegłam słowa  "Priwislianskij kraj".
Wiem. Jestem przecież z sekty i jak wszyscy w sekcie mam paranoję połaczoną z mistyczno-mitycznym interpretowaniem znaków. Ale, żeby aż tak? - pomyśłalam.
 
A jednak. Ani paranoja ani mistyka. Na stronie
w ramce po lewej stoi jak byk:
 
Siedziba dzisiejszej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powstała na początku XX wieku w Warszawie - ówczesnej stolicy zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego, w prowincji Cesarstwa nazywanej Priwislianskij Kraj. Gmach zlokalizowano na miejscu obozu litewskiego pułku gwardii cesarskiej, z przeznaczeniem na siedzibę Korpusu Kadetów im. Aleksandra Suworowa - dla upamiętnienia feldmarszałka rosyjskiego, m.in. zdobywcy Warszawy w 1794 r..
Jak się kliknie w "więcej", pokazuje sie pełny tekst o historii budynku. I że szpital wojenny tu był, i ze szkola podchorązych, i że  Piłsudski mieszkał...
No ale jak się nie kliknie w "więcej", to tylko ten "Priwislinskij Kraj"...
Po mojemu, do premiera polskiego rządu  wyróznianie akurat tego fragmentu historii gmachu niekoniecznie pasuje.
Ale zdaje sie, że nikomu prócz tych z sekty to nie przeszkadza. A może i nawet przeciwnie?  Choć to już pewnie tylko sekciarska paranoja?

25 komentarzy



22.09.2010 11:28 10
Dług publiczny w ludowym przekazie - pycha!
Moja - znana wielu - miłość do newsletterów przynosi czasem nieoczekiwane znaleziska. Dziś, z wykop.pl pieśń ludowa o długu publicznym - pyszna. Warto dotrwać do końca.
Ponieważ za nic nie chce mi się wkleić kod i filmik - wklejam tylko link do strony:
DJFunkyKoval:

10 komentarzy



23.09.2010 00:07 28
Teraz zablokowaliscie nick - z cyklu:Poniewaz Polak potrafi (4)
Drodzy Panowie Banujący, Posiadający oraz Administrujący,
po faceliftingu nie oddaliscie nam podpisów, więc to, co w podpisie zapisalam w nicku.  Teraz zablokowaliście edycję nicka.
Więc ja po wsze czasy zostanę już  Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz. Nie mogę tego zmienić, nawet gdybym chciała wyznać Wam miłość po grób:)
Z jednej strony:  to ja mam kłopot - zostanę z tym nickiem jak z kartką przypinaną złym dzieciom przez angielskie guwernantki.
Z drugiej strony: to Wy macie kłopot, bo każdy, kto będzie zaglądal do mojego bloga przeczyta to, co po wsze czasy juz tam będzie.
Z trzeciej strony: kreatywność Blogerów została wystawiona na kolejna próbę - i dobrze.
Z czwartej strony: pokazaliście, że macie władzę, więc chyba Wam to dobrze robi na poczucie własnej wartości. Jeśli więc  Radek podniesie wreszcie rękawicę, którą rzuciłam pod jego notką "Zmiany, zmiany" -  jeśli zdecyduje się grać z nami czysto - zawieszę na SG ankietę z pytaniem "czy wolisz decydować o swoim profilu sam, Drogi Blogerze Salonowy". Ale tylko na SG, w jakimś miłym LC i jakby mialo wisieć dzień cały lub dwa. 

28 komentarzy



23.09.2010 12:02 30
tylko próba czy dalej zjada
Drodzy Panowie Banujący, Posiadający oraz Administrujący.

Po faceliftingu nie oddaliście nam podpisów, więc to, co w podpisie zapisalam w nicku.  Teraz zablokowaliście edycję nicka.

Więc ja po wsze czasy zostanę już  Anna Mieszczanek Administracjo przeginasz. Nie mogę tego zmienić, nawet gdybym chciała wyznać Wam miłość po grób:)

Z jednej strony:  to ja mam kłopot - zostanę z tym nickiem jak z kartką przypinaną złym dzieciom przez angielskie guwernantki.

Z drugiej strony: to Wy macie kłopot, bo każdy, kto będzie zaglądał do mojego bloga przeczyta to, co po wsze czasy juz tam będzie.

Z trzeciej strony:kreatywność Blogerów została wystawiona na kolejną próbę - i dobrze.

Z czwartej strony:  pokazaliście, że macie władzę, więc chyba Wam to dobrze robi na poczucie własnej wartości. Jeśli więc  Radek podniesie wreszcie rękawicę, którą rzuciłam pod jego notką "Zmiany, zmiany" -  jeśli zdecyduje się grać z nami czysto - zawieszę na SG ankietę z pytaniem "czy wolisz decydować o swoim profilu sam, Drogi Blogerze Salonowy".  Ale tylko na SG, w jakimś miłym LC i jakby miało wisieć dzień cały lub dwa. 

30 komentarzy



24.09.2010 15:38 4
Dodatek do Gazpromu
Czasem zazdroszczę innym umiejętności skrótowego przedstawiania kwestii zasadniczych. Dziś zazdroszczę Zbigniewowi Kuźmiukowi, autorowi tekstu o sejmowej debacie na temat umowy gazowej:
"Być może tak mocne postawienie sprawy nowej umowy gazowej z Rosją przez opozycję spowoduje refleksję rządu - nawet za cenę ograniczeń w dostawach gazu dla firm sektora nawozowego i paliwowego w końcówce tego roku. Ciągle jest to jeszcze możliwe, jeżeli nie chcemy, abyśmy byli traktowani jak kraj wprawdzie należący do UE, ale jednak znowu znajdujący się w strefie wpływów Rosji.

Reakcja rządu Tuska (a w zasadzie jej brak) na działania Rosji w sprawie wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej, przerwanie dostaw rosyjskiej ropy do rafinerii w Możejkach (na skutek awarii ropociągu, która trwa już... 4 lata), brak wyraźnych postępów w śledztwie sprawie mordu katyńskiego (niechęć Rosji do rehabilitowania polskich oficerów zamordowanych w Katyniu) wskazują, że te wpływy w Polsce są coraz większe. Zawarcie tak niekorzystnego kontraktu gazowego postawiłoby przysłowiową kropkę nad i."
Profesor Włodzimierz Marciniak, członek polsko-rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, mówil ostatnio u Janka Pospieszalskiego, że Rosja jest w tej chwili w zasadzie tylko dodatkiem do Gazpromu.
Co stawia  w innym - globalizacyjnym  a nie tylko historycznym i bieżąco-ekonomicznym - świetle polski sprzeciw wobec  gazpromowego dyktatu.
Bez tego sprzeciwu, zostaniemy tylko aneksem do dodatku.

4 komentarze



26.09.2010 11:23 12
Indywidualiści decydują wspólnie?
Niestrudzony Marcin Gerwin z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, której zależy na tym, żeby Obywatele brali realny udział w podejmowaniu decyzji dotyczących ich miasta, opowiada historię, która po pierwsze znakomicie "czyta się" w niedzielę a po drugie podsuwa pomysł na nieustających indywidualistów, którzy nie lubią decyzji większości. To jest właśnie to, czego potrzebujemy. Całość tu:
"(...) utknęliśmy akurat w grupie kilkuset członków naszej społeczności w fabryce nawozów w zachodnim Kolorado. Cuchnęło tam jak nie wiem co, a na dodatek było duszno i gorąco (...)
Tak czy inaczej, był już czerwiec i zżerał nas wewnętrzny konflikt, któremu nie było końca – był to spór pomiędzy “utrzymujmy wizerunek, który jest do przyjęcia przez resztę świata” a “bądźmy tacy, jacy naprawdę jesteśmy”. Niemal w każdej społeczności pojawia się jakaś wersja tego konfliktu. Nasza trwała już od dwóch miesięcy nim wylądowaliśmy w fabryce nawozów (gdy nadeszła burza, rozstawialiśmy akurat namioty na trawniku przed fabryką).....
Lecz tego dnia momentalnie zbliżył nas do siebie wspólny wróg – deszcz. Wykorzystując to chwilowe pojednanie, kilku bystrych demonstrantów rozstawiło sprzęt nagłaśniający wprost pomiędzy stosami cuchnących chemikaliów i zaproponowało, by każda osoba, która chciałaby się wypowiedzieć na temat naszego sporu, wzięła mikrofon na 2 minuty. Tak też zrobiliśmy, z wielką pasją i pośród ogólnego zamieszania.
“Jak możemy mówić o pokoju, a potem zmuszać wszystkich by maszerowali niczym jednostki wojskowe?!!” “Jak chcecie doprowadzić do rozbrojenia, jeżeli media mogą się z nas naśmiewać mówiąc, że jesteśmy bandą błaznujących hipisów?!!” “Jak chcemy dojść do Waszyngtonu, jeżeli nie możemy się porozumieć?!!” “Nikt nie ma prawa dyktować mi jak mam iść!” “Ktoś może zostać potrącony przez zdenerwowanego kierowcę samochodu w mieście, jeżeli nie wprowadzimy jakiejś dyscypliny.” “Całą swoją energię biorę z nieba i z drzew. Jeżeli jestem w zbyt dużym tłumie, to tracę z tym kontakt.” “Słuchajcie, ludzie, jesteśmy w tym razem. Jesteśmy zupełnie jak Rosjanie i Amerykanie. M usimy się nauczyć rozwiązywać nasze konflikty pokojowo.”
Trwało to przez dwie godziny, a każda osoba mogła zabrać głos tylko raz. W miarę upływu czasu, zauważyłem, że osoby mówiące do mikrofonu co raz częściej brały pod uwagę to, co powiedzieli ich poprzednicy. Nawet pomimo tego, że nie można było odpowiadać na wypowiedzi, ani też pomimo tego, że nie było moderatora, monologi brzmiały co raz bardziej jak dialog. Byłem NAPRAWDĘ zaskoczony, kiedy jeden mówca po drugim zaczęli mówić to, co dopiero co pomyślałem chwilę wcześniej. Wątpliwości i niuanse, które miałem we własnej głowie i w sercu, słyszałem wypowiadane w publicznej debacie, której byłem uczestnikiem. Zacząłem wyczuwać, że zbliżamy się do tego, co w niektórych tradycyjnych społecznościach nazywane jest “J ednym, Wielkim Umysłem”. Czuło się, że ten wielki Umysł Pokojowego Marszu zmaga się z rozwiązaniem trudnego problemu, przed którym stanął. “Hm, zobaczmy, jeżeli zrobimy TO, to wówczas… ale nie, to nie będzie dobrze. Więc jeśli spróbuję TEGO, to wtedy… Lecz muszę wziąć pod uwagę jeszcze to, że… itd.”
I wtedy ktoś powiedział: “Dlaczego nie zrobimy tak, że w miastach będziemy szli razem, a na wsi każdy będzie szedł swoim własnym tempem?”. Następna osoba powiedziała: “Chciałem opowiedzieć o moich doświadczeniach jako fotograf prasowy, o tym, jakie ujęcia lubimy, i myślałem, że byłoby dobrze, gdybyśmy szli razem, z flagami z przodu, ale potem pomyślałem, że ta nowa propozycja wydaje się być najlepszą ze wszystkich. Ujęcia z góry marszu rozciągniętego wzdłuż wiejskiej drogi, plus rozmowy z farmerami. Wszystko to będzie świetne. Lecz aby ujęcia w mieście miały sens, powinniście być skupieni razem.” A następna z kolei osoba powiedziała: “Możemy nazwać to trybem miejskim i trybem wiejskim i po prostu tak zrobić”. I wówczas deszcz przestał padać. Po dwóch godzinach nieustannego dudnienia, cisza, która zapanowała, była ogłuszająca. Bez kolejnych komentarzy, wyszliśmy na mrok, by dokończyć rozstawianie namiotów.
Kiedy wyszedłem na zalaną deszczem trawę, dotarło nagle do mnie, że w żaden sposób nie podjęliśmy decyzji. Nie sformułowano wspólnego wniosku. Nie odbyło się głosowanie. Nikt nie sprawdził, czy osiągnięto konsensus. Nic nie zostało ogłoszone, ani nagrane. Grupa po prostu “wiedziała”, w jaki sposób mamy iść po ulicach i szosach Ameryki. I, przez następne miesiące, zdecydowana większość z nas tak właśnie robiła.
Lata później przeczytałem, że Oren Lyons, szaman z klanu żółwia z plemienia Irokezów Onandaga, tak opisywał tradycję rady swego plemienia: “Po prostu mówimy, aż nie pozostaje nic, oprócz oczywistej prawdy.” Gdy “oczywista prawda” zostaje znaleziona, nie ma potrzeby na to, by “podejmować decyzję”. Taka prawda nie tylko czyni ludzi wolnymi, lecz również pozwala grupie lub społeczności, by się samoorganizować."
Źródło:
12 komentarzy