sobota, 1 stycznia 2011

Notki z marca 2010

06.03.2010 14:50 9
SKWzus 8: Premier i Rzecznik w jednym stali domu
Wkrótce miną dwa miesiące od..., podsumuję więc premierowo-Pawlakową próbę interwencji w sprawie zaświadczeń zusowskich, że ma się prawo chodzić do doktorów finansowanych przez NFZ. Zus nie wydaje ich osobom odwołującym się od decyzji naszego monopolistycznego ubezpieczyciela.

9 stycznia, komplementując Premiera w innej sprawie (akurat mu się należało) przy okazji zagadnęłam go o zaświadczenia zusowskie. Premier u siebie 
obiecał się zainteresować i dać znać.

Przypominałam mu o tym w komentarzach pod jego notkami 11, 19 i 23 stycznia  a także 24 lutego - nawet wymieniliśmy parę miłych uwag o różnicach w męskiej i kobiecej komunikacji interpersonalnej. Jakkolwiek w sprawie zaświadczeń nic - Premier posłał wici, żeby rzecz sprawdzić.

Po drodze, niespodziewanie, 30 stycznia, ulubiony przez SKWzus rzecznik Przemysław Przybylski napisał mi w komentarzu:
 
Uprzejmie informuję, że w piątek wysłana została odpowiedź na pani pismo do wicepremiera Waldemara Pawlaka. Jak sądzę - w najbliższych dniach otrzyma ją pani do domu.
Pisma - jej bohu - nie wysyłałam ale chyba chodzi o to gadanie pod notkami u Premiera. (Spytałam rzecznika, rzecz jasna, ale nie odpowiedział.)
Zresztą do dziś i tak nic do mnie z zusu nie przyszło.

Nieutulony w żalu Samozwańczy Prezes SKWzus.
pozdrawia
no bo co ma zrobić?

Prezes zadaje sobie także pytanie: po cholerę jeden z Panów obiecuje, że sprawdzi a drugi informuje, że coś wysłano, skoro i jedno i drugie miedzy bajki należy włożyć? Czy obaj Panowie sądzą, że blogerzy to dzieci niespełna rozumu i można im opowiadać bajędy?
Prezes nie lubi być jednak wredny. Dlatego zakłada mimo wszystko, że obaj panowie wykazali swoją dobrą wolę.  Ale  skoro i tak nic z tego nie wyszło, skoro w drobnej nawet sprawie nie da się w państwie polskim uzyskać choćby wyjaśnienia, nawet jeśli jest się Premierem - to  w jakim stanie jest to państwo?
  
9 komentarzy


09.03.2010 23:24 64
Uważaj na Poste-Restante, jak nie masz za małej brytfanki
Wyrzucili mnie. Trzeci raz w życiu.
Pierwszy raz wyrzucili mnie z gazety w stanie wojennym. Drugim razem odeszłam  z gazety sama, w geście solidarności z wyrzuconym prawie-naczelnym. I teraz jest trzeci raz. 

Wyrzucili mnie właśnie - jako znanego chuligana, szkodnika i wroga demokracji  - z szacownego oraz kiedyś tajnego a teraz juz mniej,  portalu Poste-Restante.

Który powstał tak, ze najpierw grupa niezadowolonych poszła sobie hen, w świat, z salonu24 i założyła Tekstowisko a potem trochę ta sama  a trochę wzbogacona o innych niezadowolonych grupa, poszła sobie hen, w świat, z Tekstowiska i założyła Poste-Restante, co skrzętnie zanotowali zapewne historycy w wikipedii. Poste-Restante miał być portalem zdecydowanie mniej zanurzonym w codzienności i dbającym o komfort psychiczny swoich członków. Kiedy mnie tam zaprosili wyrazem tej troski była - między innymi - zasada, że na nowego członka muszą zgodzić się wszyscy tubylcy.  Jeden głos przeciw sprawiał, że zaproszenia nowej osobie nie wysyłano.

Spodobała mi się ta zasada i do PR przystałam, wrzucając tam mniej więcej te same teksty co do salonu czy „Obywatela” , bo w końcu ileż człowiek może stukać w tę klawiaturę. Bonusem była czasem miła różnica w sposobie komentowania tekstów. No i było miło, było… Dużo starych znajomych, jako to salonowo znany Lorenzo czy Xiężna, aż tu nagle...

No, jak to w Polsce. ...  Zamiast wartości - ich karykatura. Zamiast życzliwości - reguły, których formalnie zresztą w PR nie ma, jakkolwiek działają aż wióry lecą.  Guru i dwór - tylko cesarskiego pieska Lulu brakowało. Ktoś zaczął strofować i pouczać, ktoś coś sobie uzurpował, ktoś się poczuł ważniejszy.

Złość się pojawiła. Wyrażana elegancko, przy pomocy a to sarkazmu, a to salonowego szczypania po kostkach w białych, muślinowych rękawiczkach.  No i takie tam zwyczajne:  na stole róże, perły i strusie pióra - pod  stołem konflikty. Poste-Restante zaczął myśleć o sobie jak o  angielskim, ekskluzywnym klubie z miękkimi fotelami i w końcu uwierzył, że taki właśnie jest... Jak królowa hiszpańska, która nie ma nóg- co obwieścił kiedyś na dworze majordomus, odmawiając przyjęcia  ofiarowanych monarchini  cennych jedwabnych pończoszek... 

No i cóż, nie każdy się do takiej elegancji bez nóg nadaje. Zaczęłam więc pisać otwartym tekstem o tym co moglibyśmy tam poprawić. Poste-Restante pomysły odpychał, bo reguły są sztywne i znakomite,  nic nie trzeba zmieniać. Podrzuciłam teoretyczny tekst o tym jak łatwiej te konflikty rozwiązywać. Poste-Restante się obraził i zaczął ignorować. W końcu użyłam narzędzia stanowiącego samo sedno PR - zrobiłam zamach na regułę. Osiągnęłam przynajmniej tyle, że po dwóch dniach spisałam listę 73 zarzutów, które mi PR, w komentarzach,  postawił. Oraz po raz pierwszy zarządził głosowanie nad wyrzuceniem członka. Czyli mnie.

 Z prawie siedemdziesięciu przyjętych z fanfarami osób pisze albo czyta zwykle około trzydziestu, a w głosowaniach nad sprawami ważnymi dla portalu bierze udział około piętnaście. I tak to właśnie, dziesięcioma glosami gentlemanów i dam przeciwko pięciu, zostałam Pierwszą Osobą Wyrzuconą z PR. Przedtem parę osób wyszło samo, trzaskając głośniej czy ciszej drzwiami. Ja wyjść sama  nie chciałam i  wytrwałam do końca.

Co i opisałam.

Żal mi, że po tym tekście Xiężna nigdy juz pewnie nie zaszczyci mojej notki swoim celnym komentarzem, co najwyżej załatwi mi Sybir.(Choć może też  uznać,  że ja nawet Sybir nie zasługuję.) Ale trudno.

Byłam w PR posłańcem, który przyniósł złą nowinę: jesteśmy zwykłymi ludźmi, są wśród nas konflikty, ich unikanie niczego nie załatwi, trzeba się życzliwiej słuchać i konflikty rozwiązywać. Tradycja ścinania posłańców złych wiadomości jest długa, więc w sumie nic takiego.

Na pożegnanie, juz po potyczkach, jeden Stary uchylił kapelusza i rzekł był chapeau bas. Bardzo mi z tym przyjemnie.

p.s.
Tytułowa brytfanka pojawiła się na liście 73 zarzutów. Otóż Mama jednego z członków PR zawsze odcinała koniec pieczeni przed włożeniem jej do szabaśnika. Zapytana o powód, odparła, że tak zawsze robiła jej Mama. Zapytana z kolei Babcia odpowiedział, że tak robiła  jej Mama. A  kiedy zapytano Prababcię, ta  wyjaśniła, że obcinała koniec pieczeni, bo miała za małą brytfankę.
Nie rozumiem jak ma się ta historyjka do mnie ale jednego jestem pewna: w PR nie można mieć/nie mieć (niepotrzebne skreślić) za małej brytfanki.

64 komentarzy


11.03.2010 15:43 15
SKWzus 9: Tańczący z Rzecznikami
SKWzus jest sfrustrowany.
Wyłonił się spod sterty maili i papierowych pism, żeby podsumować cztery miesiące działań.

Na żadne z zadanych pytań dotyczących niezgodnego ze standardami praw człowieka traktowania przez ZUS osób starszych i chorych, w procesie przyznawania świadczeń - nie dostał merytorycznej odpowiedzi. 

Rzecznik Praw Pacjenta i  Rzecznik Praw Ubezpieczonych napisali w długich na stronę A-4 pismach, że to nie ich kompetencje.

Rzecznik Praw Obywatelskich, trochę jakby zirytowany, wyjaśnił na prawie półtorej strony A-4, że przecież jest  konstytucyjnym organem ochrony prawnej  więc  nie może angażować się jako reprezentant interesów poszczególnych grup społecznych, a także  nie jest organem właściwym do inicjowania zmian.
Sugeruje też, żeby SKWzus zebrał sto tysięcy obywateli i napisał sobie nową ustawę.  A przecież sam może występować do właściwych organów z wnioskami o podjęcie inicjatywy ustawodawczej bądź o wydanie lub zmianę innych aktów prawnych w sprawach dotyczących wolności i praw człowieka i obywatela (Ustawa o RPO,  art. 16,2.1)
Jemu chyba nawet łatwiej niż takiemu SKWzus, co prawie nie ma narzędzi do tego.

Wiceprezes ZUS i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej nie odpowiedziały o ogóle, no a Pan Rzecznik zus to, wiadomo… czasu nie ma, prowadzi blog w salonie i w wirtualnychmediach.

Co robić, siedzi i myśli SKWzus?  Co robić…?

Tymczasem uporządkował jeszcze raz materię, co niżej.
No i będzie dalej myślał.
 _______________
Pytanie 1 SKWzus:
Jaką sumę wydaje rocznie ZUS na obsługę prawną odwołań klientów w sądach pracy?

otrzymali:
- Rzecznik Prasowy ZUS 19 października 2009
- Rzecznik Praw Pacjenta - 1 listopada 2009
- Wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej, pani Joanna Kluzik-Rostkowska – 1 listopada 2009
- Wiceceprezes zus, pani Elżbieta Łopacińska – 1 listopada 2009

odpowiedzieli:
- RPP - 13 listopada 2009, że ta sfera nie należy do jego kompetencji
- RPU – 11 grudnia 2009, że ta sfera nie należy do jego kompetencji


Pytanie 2 SKWzus:
a. Kiedy pacjenci będą dostawać opinie lekarzy orzeczników ZUS, żeby móc się od nich merytorycznie odwołać

b. Dlaczego lekarze-orzecznicy występujący w roli administracyjnej łamią Przyrzeczenie Lekarskie, które nakazuje im działać zawsze dla dobra pacjenta i kiedy orzecznicy zaczną kontrolować lekarzy zamiast pacjentów

otrzymali:
- Rzecznik Prasowy ZUS - 19 października 2009
 - Rzecznik Praw Pacjenta, 1 listopada 2009
- Wiceprzewodnicząca sejmowej Kom. Polityk Społecznej, pani Joanna  Kluzik-Rostkowska - 1 listopada 2009
- Wiceceprezes zus, pani Elżbieta Łopacińska - 1 listopada 2009
- Rzecznik Praw Obywatelskich (w trybie wniosku ze strony bloga RPO w salonie24) - 14 listopada 2009

odpowiedzieli:
- RPP - 13 listopada 2009, że ta sfera nie należy do jego kompetencji
- RPU – 11 grudnia 2009, że ta sfera nie należy do jego kompetencji
- RPO – 23 grudnia 2009, że nie może angażować się jako reprezentant interesów poszczególnych grup społecznych, nie jest organem właściwym do inicjowania zmian i nie ma inicjatywy ustawodawczej.

Pytanie 3 SKWzus:
Gdzie można znaleźć  raport oszczędnościowy przygotowany dla ZUS przez firmę Deloitte - 8 września 2009

otrzymał:
- Rzecznik Prasowy zus 8 września 2009
nie odpowiedział
 
15 komentarzy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz