sobota, 1 stycznia 2011

Notki ze stycznia2010

08.01.2010 14:50 24
Salonowy Klub Wielbicieli zus 7:Kto następny do oddania pensji?
... czyli sześć pytań do zusu oraz tytułowe, do Pana Premiera, zainspirowane wczorajszą decyzją w sprawie NFZ

Od 1 stycznia ZUS nie wydaje i nie potwierdza papierowych legitymacji ubezpieczeniowych, bo - w skrócie - za drogo mu wychodzi. Dzisiejsza Wyborcza naliczyła osiem rodzajów dokumentów, które należy więc zabrać do lekarza, żeby nas przyjął. Zależnie od przypadku: pracownik, pracownik we własnej firmie, ubezpieczony w krus, emeryt czy rencista z zus, student.... taki albo siaki dokument z odpowiednia pieczątką, ważny przez 30 dni i ani dnia dłużej.*
Ja i tak  jestem przypadek dziewiąty, nieuwzględniony.
Ja jestem w procesie odwoławczym jak to się po prawniczemu mówi. Ani rencistka ani pracownik. Ani bezrobotna ani emerytka. Ani stydentka ani rolniczka. Ni pies ni wydra, jak mawiał jeden peerelowski pierwszy sekretarz ....
Więc  jako przypadkowi nieuwzględnionemu, plączącemu się błędnie i zupełnie niepotrzebnie gdzieś na stykach pomiędzy-urzędowych - zus nie chce mi dać żadnego dokumentu, że jestem ubezpieczona. Chociaż jestem, bo ustawa o NFZ, art. 67, p 1 tak mówi.
Ale zus do mnie napisał, że nie da papieru.
Co prawda napisał do mnie o tym zwykłym pismem, nie w trybie decyzji.
Zaprzyjaźnione Biuro Porad Obywatelskich poradziło, żeby jednak o decyzję poprosić. Poproszę. Zawsze będzie wiadomo do kogo się odwołać i w jakim trybie. A przecież wiadomo, że jak człowiek chory, to strasznie potrzebuje pisać papiery do urzędów. Będę więc miała kolejny papier do grubej teczki z korespondencją z ostatnich lat.
Jednak zanim nadejdzie decyzja – sześć pytań do Kierownictwa zusu - bo że Pan Rzecznik Prasowy merytorycznie w salonie24 odpowie, naprawdę już nie liczę:

1.   Czy zus wie o istnieniu paragrafu 67 ustawy o NFZ, która przyznaje prawo do świadczeń osobom w procesie odwoławczym? Czyli takim jak ja?
2.   Czy zus uważa, ze ustawa o NFZ go nie obowiązuje?
3.   Czy zus zorientował się, że rocznie (jak wynika z jego własnego sprawozdania**) prawie 40 tysięcy  osób odwołuje się od orzeczeń komisji lekarskich  do sadów pracy,  jest więc w procesie odwoławczym i może  mieć podobny problem?
4.   Czy zus wydał jakieś wewnętrzne zarządzenie, żeby sprawę ujednoznacznić?
5.   Czy zus wyda takie zarządzenie i kiedy?
6.   Jak zus sądzi: jak czuje się obywatel przez 20 czy 30 lat odprowadzający składki, który nagle dowiaduje się, że nie ma ubezpieczenia?
 p.s. SKWzus tak sie rozochocił posiadaniem dostępu do wladzy, że znów posłał link tekstu blipem do Premiera. Tak rodzi się nowa świecka tradycja SKWzus.
p.s. 2. zapowiadana pod poprzednim odcinkiem relacja z korespondencji z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich - wkrótce.

*


** W 2008 r. do sądów pracy i ubezpieczeń społecznych wpłynęło 36,5 tys. odwołań. Sądy wydały w tych sprawach 38,7 tys. wyroków, uwzględniając odwołanie ubezpieczonego w 10,1 tys. przypadków…
24 komentarzy

16.01.2010 15:26 15
Rozkłada się, rozpada, znika. Państwo.
Prawa obywatelskie w Polsce są  w dużej części prawami fikcyjnymi. Obywatel
- może coś powiedzieć (referendum, inicjatywa ustawodawcza), ale jego głos nie jest brany pod uwagę,
- nakłada się na niego prawa (bez należytego wysłuchania opinii zainteresowanych), których nie da się później w pełni przestrzegać,
- może kontrolować władzę, ale władza sobie nic z tego nie rob
- może wybierać swoich przedstawicieli, którzy ani go nie reprezentują, ani nie mogą być przez niego odwołani.
 Tak diagnozuje sytuację Piotr Frączak, który przygotowuje właśnie Kongres Praw Obywatelskich. Krótko, treściwie, klarownie.
xxx
Od wiosny 2009 roku namawiam Rzecznika Praw Obywatelskich, żeby zajął się chorymi, którzy chodzą po prośbie do monopolistycznego zusu.  Chorzy ludzie chcą rent, zus im mówi, że są zdolni do pracy. Chorzy się odwołują, choć nie wiedzą od czego, bo nie dostają na piśmie opinii na temat stanu zdrowia wydawanej przez zusowskich orzeczników. Piszą do sądów pracy, gdzie przeciwko nim staja zusowscy prawnicy, których zus opłaca z budżetowych – czyli naszych wspólnych - pieniędzy.
W 2008 r. do sądów pracy i ubezpieczeń społecznych wpłynęło 36,5 tys. odwołań. Sądy wydały w tych sprawach 38,7 tys. wyroków, uwzględniając odwołanie ubezpieczonego w 10,1 tys. przypadków…
Piszę do RPO, że dla chorych ludzi to odwoływanie się od nie wiadomo jakiej opinii, to snucie się z teczkami pełnymi papierów po zusowskich korytarzach, po sądach, to udowadnianie, że nie są oszustami i wielbłądami – to upokarzające. I za trudne. Chorzy ludzie powinni się leczyć i rehabilitować. RPO powtarza mi po raz kolejny, że może interweniować tylko w wypadku łamania praw obywatelskich. Artykuł 40 naszej Konstytucji, który stanowi, że … nikt nie może być poddany poniżającemu traktowaniu… nic dla RPO nie znaczy.  A urząd RPO utrzymujemy z budżetowych, czyli naszych wspólnych, pieniędzy, bo taka mamy ułańska fantazję.
xxx
Ale ZUS nie jest żadnym wyjątkiem.
Właśnie przeczytałem o fiasku rządowego programu, otrąbionego niegdyś z wielką pompą, dożywiania dzieci w szkołach świeżymi owocami i warzywami. Program padł, bo dostawcy się zbuntowali – musieli wykładać własne pieniądze, a potem miesiącami nie mogli się doprosić należnej im zapłaty. Tego samego dnia inna gazeta doniosła, że choć mamy już połowę listopada, wiele organizacji pożytku publicznego dotąd nie doczekało się od fiskusa pieniędzy z jednoprocentowych odpisów, podarowanych im przez podatników płacących PiT-y (rozliczane, przypomnę, do końca kwietnia!). Nazajutrz w tej samej gazecie znalazłem informację, że przedsiębiorcy, którym obiecano rozmaite dotacje z Unii Europejskiej, nie mogą się przyznanych im pieniędzy doczekać już od miesięcy. W innej z kolei napisano o równie poważnych opóźnieniach w przekazywaniu należnych funduszy na leczenie przewlekle chorych, w jeszcze innej o zapowiadanym proteście policjantów, którzy od miesięcy nie mogą się doczekać swoich świadczeń.
To wszystko efekt prasówki tylko z dwóch dni! Komu się chce, niech zbiera podobne informacje dalej.(…_
Niewydolność urzędów idzie zresztą w parze z degrengoladą wszystkich agend państwa.(…)
Państwo polskie po prostu się rozkłada, rozpada. Rząd umiejętnie ukrywa to pijarowskimi sztuczkami…

xxx
W tekście sprzed 10 lat, przypomnianym niedawno na stronie „Teologii Politycznej”, Marek Cichocki pyta:
Czy w Polsce istnieje silne państwo? Przede wszystkim ktoś może powiedzieć, i słusznie, że w tych sferach, w których państwo powinno być słabo obecne, państwo polskie jest wręcz absurdalnie rozbudowane, natomiast tam gdzie powinno być silne, okazuje się wyjątkowo kruche.(…) Czy więc państwo polskie rzeczywiście istnieje? Istnieje, skoro do tej pory raczej nie mieliśmy do czynienia z jakimś spektakularnym przypadkiem obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec państwa, na przykład przez zbiorową odmowę płacenia podatków. Jest tak, ponieważ państwo i władza nie muszą być wcale wyrazem faktycznej siły i sprawności - często są tylko wyrazem pewnej umowności, dzięki czemu obywatele tolerują państwo nawet wtedy, kiedy w nie nie wierzą i kpią z niego. Do katastrofy dochodzi dopiero wówczas, gdy taki umowny autorytet państwa rozpada się w obliczu faktycznego, prawdziwego zagrożenia egzystencji narodu - wojny, klęski, globalnego kryzysu.
xxx
Piotr Frączak, który przygotowuje Kongres Praw Obywatelskich:
…organizacje pozarządowe… chcą spotkać się, aby wymienić informacje na temat praw, które tylko teoretycznie mamy jako obywatele, ale w rzeczywistości nie możemy ich wykorzystać do tego, do czego służyć powinny, czyli do
- współtworzenia demokratycznego państwa,
-kontroli władzy publicznej,
- obrony przed zakusami władzy, chcącej kontrolować wszystko i wszystkich,
-posiadania prawa do tego aby móc przestrzegać praw.


*

15 komentarzy

21.01.2010 19:23 6

Politliszajka - mreee
Igor Janke naucza, że mamy teraz w salonie rozmawiać  po męsku z politykami, bo mają jakieś tam różne poglądy.
Z powodu niebezpiecznego zbliżenia się do mnie pogląów posła na Pe, (który właśnie założył blog w salonie 24) musiałam stracić godzinę i posłuchać Janerki Lecha, ponieważ oceniłam, że tylko to uchroni mnie przed rychłym oszaleniem.
Metafizycznej kopary ząb,
A waży jak nie wiem co.
Ego dotknięte, ego na złom
Perlaszez dla bon ton.

Ave Hella, Ave Hella
Ave Hella, bungee,
Ave Robin Hood - masakra

Trochę radia, rozbite wiwaria,
Doznaliby szoku Dżizas i Maria
Karaoke reklam, debili i sajka
Kurwatywa licha, politliszajka - mreee...

Para normalnie kochać się chce,
Co za analny sen - masakra
Bronię się, bronię, empatia ma sens
Stawiam jak lew na węch - i płonę

Paradoksy bytu tu.. też mi dobrze na głowę robią w tej zaskakującej sytuacji:

6 komentarzy


26.01.2010 16:01 35
Chodźmy stąd!
Instytucjonalizacja i teatralizacja  dialogu społecznego – wszystkie te rządowe i wojewódzkie centra dialogu, te komisje i zespoły trójstronne – pozwalają rządzącym prezentować się jako kasta „ludzkich panów”, którzy z „poddanymi” rozmawiają, pochylają się, wysłuchują.
Już nie raz po kolejnych rozmowach związkowcy powtarzali mediom: rząd nas nie słucha, z trudem wypracowane kompromisowe rozwiązania nie są brane pod uwagę przy projektach ustaw. A rząd (najczęściej w postaci ministra Boniego) twierdził: nie ma żadnego konfliktu, wszystkie postulaty są realizowane. I przedstawienia trwały dalej, w ramach stylistyki gadał dziad do obrazu… Siadali przy stole, coś tam uzgadniali, krzyczeli do mediów ale potem znów siadali…
I nagle zdarzyło się coś innego. Może to zwykłe zniechęcenie, a może jednak sygnał zdecydowanej odmowy uczestnictwa w pozorowanym dialogu?
21 stycznia br. swój udział w pracach Zespołu Trójstronnego do spraw Bezpieczeństwa Socjalnego Górników zawiesił Związek Zawodowy Górników w Polsce. Wcześniej  takie  decyzje  podjął NSZZ „Solidarność” i WZZ „Sierpień ‘80”.
Decyzje w tej sprawie działacze ZZGwP motywowali tym, że dialog w Zespole był pozorowany, a te uzgodnienia, które zostały wypracowane w ramach Zespołu pozostają i tak papierowymi zapisami.
Związkowcy zarzucają stronie rządowej m.in. brak realizacji ustaleń poprzedniego posiedzenia Zespołu, które dotyczyły m.in. spraw bezpieczeństwa.
Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZG, mówi Kronice Związkowej z 25 stycznia:
Dopóki z drugiej strony nie będzie klimatu do rozpoczęcia normalnych rozmów ze stroną społeczną, dopóty stan zawieszenia będzie trwał. Ustalenia sprowadzające się jedynie do pustych zapisów nie mogą być przyczynkiem do dalszych rozmów. Oczekujemy rzeczywistej realizacji tego, co ustalane jest w trakcie obrad zespołu. Tylko pod takim warunkiem będzie sens zwoływania kolejnego posiedzenia. Oczywiście jeśli będzie ku temu akceptacja wszystkich central związkowych.
Żeby była jasność: nie chodzi mi o żaden konkretny związek, o żadną konkretną branżę nawet.
Zwracam uwagę na odmowę udziału w spektaklu.
Czy jest szansa na to, że w centrach pozorowanego dialogu pozostaną  w końcu sami rządzący?
Byłaby to szansa na to, że Obywatele przestaną tracić czas i energię na zajęcia bezproduktywne.
Może szansa na nowe rozwiązania polskich problemów. Poza niewydolnymi strukturami utrzymywanymi przez państwo, czyli przez nas.
Kiedyś, za pierwszej "Solidarności", to się udało. 

35 komentarzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz